Harry Styles raczej nie rozpacza po zawieszeniu działalności grupy One Direction. Po tym, jak zespół postanowił zrobić sobie przerwę, młody artysta skupił się na karierze solowej. Ich efektem jest debiutancki album, kilka ról w filmach oraz kampanie reklamowe dla znanych marek. Styles grywa też koncerty, w trakcie których raczej nie można narzekać na brak atrakcji.
Od kilkunastu miesięcy Harry Styles pracuje nad swoim drugim albumem. Co jakiś czas do sieci przedostają się kolejne szczegóły wydawnictwa, jednak póki co płyta nadal jest w procesie tworzenia. Mimo tego ex-członek One Direction znalazł chwilę, aby uciąć sobie przyjacielską pogawędkę z dziennikarzem magazynu Rolling Stone. Jego nowy wywiad może być jednak dla niektórych zaskoczeniem...
Jedną z informacji, jakimi Harry Styles postanowił podzielić się ze światem, jest to, że nie żałuje wielu lat spędzonych w zespole One Direction. Mimo tego nie utrzymuje on już kontaktu z byłymi kolegami, a także przyznał, że nie znalazł w nim przyjaciół na całe życie.
Przede wszystkim jesteśmy ludźmi, którzy razem przez to wszystko przeszli. To już zawsze będzie w nas. Nawet jeśli teraz nie jesteśmy sobie tak bliscy, jak kiedyś. Faktem jest, że nawet jeśli grasz z kimś w zespole, to nie oznacza to od razu, że musicie być najlepszymi przyjaciółmi. Nie zawsze tak to działa - powiedział Harry Styles w wywiadzie dla Rolling Stone.
Nie to jednak stało się najciekawszym fragmentem wywiadu, a rozmowa o procesie tworzenia jego nowej płyty. Wokalista nie ukrywa, że główną inspiracją były dla niego dwie rzeczy: zbliżenia intymne i bycie smutnym. Jednocześnie postanowił podzielić się z dziennikarzem dość specyficznymi wspomnieniami, które wywołały spore kontrowersje.
Braliśmy grzybki, leżeliśmy na trawie i słuchaliśmy płyty "Ram" Paula McCartneya . (...) Tutaj stałem, kiedy braliśmy grzybki i odgryzłem sobie czubek języka. Wtedy próbowałem dalej śpiewać z ustami pełnymi krwi. Z tym miejscem związanych jest tyle wspomnień... - wspominał z rozrzewnieniem.