Trzeba przyznać, że ten rok był dla Weroniki Rosati wyjątkowo intensywny. Zaczęło się od medialnej wojny wytoczonej ojcu swego dziecka, który przez cały okres związku miał się nad nią znęcać psychicznie i fizycznie, a skończyło się na kilku rozprawach sądowych oraz złożeniu przez celebrytkę wniosku o zakaz zbliżania się do niej i córki.
Wszystko wskazuje na to, że traumatyczne przeżycia ostatnich miesięcy nie złamały ducha Weroniki, czego zasługą jest przede wszystkim - podkreślana przez nią na każdym kroku - ogromna miłość do małej Elizabeth.
W ostatnich dniach Rosati postanowiła odciąć się od krążących na jej temat plotek i zabrać ukochaną Elę do swojego "drugiego domu" - Los Angeles. W poniedziałek, w ramach edukowania 2-letniej pociechy, gwiazda wybrała się z dziewczynką do Paul Getty Museum, gdzie wspólnie podziwiały między innymi znane dzieło Vincenta Van Gogha, Irysy. W instagramowym poście 35-latka pochwaliła się pouczającą wizytą, przy okazji wyznając fanom, że ambitna Elizabeth przejawia wyjątkowo "dojrzałe" - jak na swój młody wiek - zainteresowania.
Uwielbiam pokazywać sztukę mojemu dziecku - ona kocha chodzić do muzeów, oglądać klasykę kina i słuchać Franka Sinatry - wyjawiła Rosati. Jesteśmy fankami obrazu "Irysy" Van Gogha.
Zapewnienia Weroniki o hobby Eli spotkały się z nieskrywanym sceptycyzmem internautów, którzy w licznych komentarzach oskarżyli Rosati o... konfabulację.
"Dwulatka interesuje się sztuką i klasyką filmową. Zapewne zgłębia też tajniki buddyzmu i mówi po chińsku. Zna też tablice Mendelejewa. Tylko tatusia nie zna", "No tak. Bo to by było po prostu nudne, gdyby dziecko lubiło się pobawić lalkami lub klockami", "Werka, kogo ty próbujesz oszukać" - pisali.