We wtorkowy wieczór w Warszawie odbyła się impreza z okazji premiery nowego zapachu Lancome. Event przyciągnął oczywiście celebrytki, w tym "najbardziej rozchwytywaną" z nich, Julię Wieniawę.
Być może organizatorzy zareagowali w ten sposób na niedawne narzekania Wieniawy, że "od dwóch miesięcy nie była na żadnej większej imprezie, nie pozowała na ściankach" i w ogóle mało wychodzi.
Zobacz: Julia Wieniawa żali się na swój los: "Żyję w ZŁOTEJ KLATCE! Mało wychodzę, a i tak o mnie piszą"
20-latka skrupulatnie zrelacjonowała wyjście na InstaStories.
Właśnie przed sekundą wróciłam z planu i biegnę na event Lancome i słuchajcie, jestem ubrana cała w vintage. Kurtka ma 30 lat - moja mama chodziła w niej do liceum, a torebka ma 15 - vintage Prada - pochwaliła się, nagrywając prosto z windy.
Pod kurtkę Julka założyła sukienkę, która wyglądała jak koszulka nocna. Stylizację uzupełniła szpilkami wiązanymi na łydkach i ciemnymi okularami. Po chwili ujawniła, skąd taki dodatek wieczorową porą.
Nawet nie zdążyłam umalować rzęs, więc postawiłam na naturalny look - wyjaśniła.
Z kolejnych relacji można wywnioskować, że Julia Wieniawa na imprezie bawiła się szampańsko: pozowała z koleżankami do selfie, przesyłała buziaczki i popijała kolorowe drinki.
Przed wejściem pozowała w okularach i bez nich, pokazując nieumalowane rzęsy.
Dobrze wygląda w "naturalnej" odsłonie?