Meghan Markle wielokrotnie udowodniła, że nie jest "tradycyjną" członkinią rodziny królewskiej. Od momentu, w którym Amerykanka zasiliła szeregi klanu Windsorów, Meghan notorycznie popełnia różnej maści gafy, nic sobie nie robiąc z zarzutów o "bezczeszczenie tradycji". Pozycja Markle jest na tyle silna, że 38-latka może sobie pozwolić na ustalanie nowych reguł i podejmowanie decyzji według własnego uznania.
Brytyjskie media od dłuższego czasu rozpisują się na temat zgrzytów między księżna Sussex a byłymi partnerkami księcia Harry'ego, które musiała tolerować ze względu na obowiązujące na dworze zwyczaje. Dwie z nich - Chelsy Davy i Cassandrę Bonas - zmuszona była nawet zaprosić na własny ślub.
W brytyjskich mediach od jakiegoś czasu plotkowało się, że Meghan najprawdopodobniej pojawi się u boku Harry'ego na ślubie Cassandry z Harrym Wentworthem-Stanleyem, który zaplanowany jest na przyszły rok. Okazuje się, że - wbrew krążącym pogłoskom - księżna Sussex nie zaszczyci swoją obecnością szumnie zapowiadanej uroczystości. Jak donosi _**The Sun**_, Markle nie czuje się komfortowo w towarzystwie byłych dziewczyn swojego męża i nie zamierza robić dobrej miny do złej gry, i pojawiać się na ślubie Bonas. Choć do zaślubin zostało jeszcze trochę czasu, decyzja Meghan jest ponoć "niepodważalna".