Wczorajszy dzień obfitował w nowe spięcia w polskim show biznesie. Edyta Górniak zarzuciła Cleo brak wdzięczności i sprytne PR-owe działania ocieplające jej "nadszarpnięty" wizerunek. Spragnionych mocnych wrażeń nie zawiódł także Filip Chajzer, którego - jakkolwiekby to irracjonalnie nie zabrzmiało - ugryzła małpa w Dzień Dobry TVN. Z pomocą przybiegła niezastąpiona Kinga Rusin. Dziennikarka bynajmniej nie zajęła się opatrywaniem rannego kolegi, a obroną kapucynek wystrojonych w ludzkie ubrania. Zdaniem ekolożki robienie z ze zwierząt zabawek ku uciesze gawiedzi jest zwykłym barbarzyństwem.
48-latka najwyraźniej zapomniała, że jeszcze trzy lata temu pomysł na sesję z dzikim zwierzęciem uznała za genialny. Na łamach Vivy zwierzyła się z pobytu w RPA i dumnie zapozowała na okładce z nieco smutnym małym gepardem.
Po dziesiątkach komentarzy na instagramowym profilu Chajzera można wywnioskować, że dyskusja między Filipem a Kingą podzieliła lwią (tym razem nie gepardzią) część polskiego Internetu. Jedni dołączyli do "ekoteamu" Kini, drudzy przyznają rację pogryzionemu Filipowi.
Syn Zygmunta Chajzera najwyraźniej bardzo przeżył krytykę koleżanki z pracy:
_**Mam zjazd przez nią**_ - napisał pod jednym ze swoich zdjęć.
Obserwujący Filipa nie potrafią dojść do porozumienia:
_**Chodzi o Kingę Rusin, która stanęła (i słusznie) w obronie dzikich zwierząt i powiedziała kilka prawdziwych słów do Filipa w związku z wystąpieniem małpki kapucynki we wczorajszym DDTVN**_ - zauważył jeden z komentujących.
Z ripostą pospieszył mu internauta z teamu Filipa:
Mnie wkurza to, kiedy ktoś na forum typu Instagram lub Facebook ma pretensje do kolegi z pracy, jakby to on przyprowadził tę małpę do studia. […] Telefon komórkowy i prywatna rozmowa byłaby bardziej na miejscu.
Jak widzicie każdy ma na koncie jakąś niechlubną przygodę z dzikim zwierzęciem. Myślicie, że zarówno Kinga jak i Filip wyciągną z tej sytuacji jakieś wnioski?