Agnieszka Holland jest jedną z nielicznych polskich reżyserek, które cieszą się renomą wśród filmowców z całego świata. W ojczyźnie utalentowana 70-latka budzi jednak skrajne emocje. Głównie za sprawą wyrazistych poglądów i zaangażowania w życie społeczno-polityczne. Mimo że jest artystką i na co dzień z pewnością ciężko pracuje nad kolejnymi produkcjami, nie zamierza milczeć w sprawach związanych z obecną sytuacją polityczną kraju. Reżyserka już kilkukrotnie udowodniła, że stoi w wyraźnej opozycji do obecnych rządzących.
Ostatnio podzieliła się swoim pomysłem na to, jak według niej powinno funkcjonować polskie państwo. Trzeba przyznać, że Holland przedstawiła dość oryginalną koncepcję.
Mam prosty pomysł. Chcę, by mężczyźni zostali pozbawieni czynnego prawa wyborczego na 12 lat - stwierdziła bez zastanowienia w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Zdaniem Agnieszki niezbędnym jest dać mężczyznom czas na "refleksję", bowiem kobiety "mają inny punkt widzenia".
Z obliczeń artystki wynika, że choć jej plan nie należy do najłatwiejszych, jest przyszłościowy:
Pewnie przez pierwsze cztery lata byłby chaos, ale potem będzie tylko lepiej - przekonuje pewna swoich założeń.
Okazuje się, że pomysłowa reżyserka nie pozbawiłaby mężczyzn biernego prawa wyborczego: Nie będą mogli głosować, ale będą mogli być wybierani.
Według Holland taki zabieg jest niezbędny do tego, by w polityce główną rolę zaczęły odgrywać "inne wartości".
Nadal premierem może zostać mężczyzna, ale wybrany przez kobiety będzie miał inne priorytety - precyzuje.
Zdaniem Agnieszki 12 lat wystarczyłoby do "naprawienia" systemu: Polityka zaczęłaby mieć zupełnie inne cele niż walka o władzę. Zapewnia też, że nie chodzi jej o wyższość intelektualną kobiet nad mężczyznami, a o to, że kobiety wybierałyby innych ludzi.