Całe clou Tańca z Gwiazdami polega na tym, że oceny profesjonalnego jury stanowią jedynie ułamek głosów odpowiedzialnych za sukces danego uczestnika. Dzięki temu nieco mniej uzdolnione tanecznie gwiazdy (na przykład Gimper) mają szansę dotrwać do samego finału. Ten kij ma jednak dwa końce, bowiem mniej popularni celebryci są notorycznie zagrożeni opuszczeniem show, nawet gdy na parkiecie radzą sobie całkiem przyzwoicie.
W ostatni piątek tę tezę udowodniła Ola Kot, odpadając z programu pomimo komplementów i wysokich not, które przyznawali jej sędziowie. Pudelek skontaktował się z prezenterką Eska TV, aby zapytać, czy uważa werdykt za słuszny, oraz w jaki sposób Taniec z Gwiazdami odmienił jej dotychczasowe życie.
Oczywiście nie czuję, że dziś zatańczyłam najgorzej. Wręcz przeciwnie, uważam, że to był mój najlepszy występ, ale nie czuję się skrzywdzona punktacją. Tak miało być - wyznała pogodzona z rozstaniem z show dziennikarka.
Ola zaznaczyła, że odchodzi z programu, zyskawszy prawdziwego przyjaciela, co nie jest ponoć często spotykane za kulisami tanecznego show.
Jestem pewna, że dalej będę miała kontakt z Tomkiem. Bardzo się cieszę, że miałam przyjemność tańczyć akurat z nim. Wśród wielu par nie ma przyjaźni tylko udawane uśmiechy, a między nami ona naprawdę się pojawiła - przyznaje.
Koniec przygody z programem ma również swoje jasne strony. Prezenterka nareszcie będzie mogła spędzić więcej czasu ze swoim ukochanym.
Mój partner oczywiście dalej mnie wspiera i pewnie się cieszy, że będę miała dla niego więcej czasu - mówi w rozmowie z Pudelkiem.
Taniec z Gwiazdami dał Oli również możliwość przetestowania swoich możliwości.
Ten program pokazał mi momentami, że jestem bardzo wytrzymała nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Udział w tym programie to wyzwanie z emocjami. Ja zawsze uważam, że jestem w tym słaba, a jednak mi się udało to opanować. No i zobaczyłam, jak wielkie mam wsparcie wśród ludzi, którzy mnie otaczają.
Kot zaznaczyła również, że choć wystąpiła w programie pod tytułem sugerującym coś innego, za "gwiazdę" zdecydowanie się nie uważa.
Nie jestem gwiazdą ani w rodzinnym Bielsku , ani w żadnym innym miejscu - przyznaje szczerze.