Kuba Wojewódzki to dla wielu niekwestionowany lider polskich programów typu talk show. Samozwańczy "król TVN-u" gości na antenie stacji już od wielu lat, a jego autorski program doczekał się aż 34 (!) sezonów. Przez ten na jego kanapie pojawiła się większość rodzimego show biznesu. W ostatnim odcinku Wojewódzki gościł u siebie Roberta Górskiego i Łukasza Simlata.
Kuba Wojewódzki od lat słynie z nieco kontrowersyjnego poczucia humoru. O ile większość jego gości wykazuje się zrozumieniem, o tyle niektórzy najwyraźniej wciąż liczą na rzeczową i interesującą rozmowę. W drugiej z grup można śmiało umieścić Łukasza Simlata, który nie był pod wrażeniem żartu, którym na starcie uraczył go "król TVN-u".
Godność godnością, ale ty jesteś z Sosnowca - wypalił Wojewódzki, co wyraźnie zirytowało Simlata.
Po tej błyskotliwej uwadze prowadzącego aktor wstał z kanapy i najwyraźniej chciał przerwać wywiad. Widać było, że Łukasz Simlat nie chciał sprowadzać poziomu dyskusji do parteru.
O Jezu. Cześć, na razie - odpowiedział i wstał, prawdopodobnie chcąc opuścić studio.
Wojewódzki chyba zrozumiał swój błąd, bo po chwili poprosił Simlata, żeby został. Ten postanowił dać mu drugą szansę i ponownie usiadł na kanapie, kontynuując dyskusję.
Co ciekawe, nie była to jedyna wpadka Wojewódzkiego w tym odcinku programu. Pod koniec rozmowy z aktorem ponownie pozwolił sobie na niezręczność, tym razem pytając o genezę jego nazwiska. Temat okazał się dość drażliwy, bo Simlat... nie wychowywał się z ojcem.
Nie znam ojca. Nigdy go nie poznałem. Ojciec miał na nazwisko Simlat, tylko tam była taka sztuczna zamiana powojenna, wymuszona koniecznością zmiany. Koniecznością ucieczki, ukrycia się - odpowiedział.