Jest coraz gorzej. Z dnia na dzień obserwujemy jak Britney Spears coraz bardziej się stacza, w każdym bądź razie emocjonalnie.
Podobno w sobotę wieczorem, dzień po słynnej wizycie u fryzjera, Britney widziano jak bezskutecznie starała sie wynająć pokój w hotelu i wynająć auto. Problem polegał na tym, że nie miała przy sobie żadnych pieniędzy ani dokumentów, jedynie skrawek papieru z numerem karty kredytowej.
Płakała i była wyraźnie nietrzeźwa - mówi świadek zdarzenia. Cały czas powtarzała: "Nikt mnie już nie chce."
Kilku turystom zrobiło sie jej żal i wzięli ją na górę do swojego pokoju. Potem zabrali ją do sklepu z pamiątkami gdzie podobno mierzyła... stroje kąpielowe.
Potem, co dziwniejsze, poszła na basen i chciała sobie ogolić nogi. W końcu jednak udała się do hotelowej restauracji, by odpocząć sobie na krześle.
Później znowu starała sie pokój, ale nie dostała go. Była wyraźnie odurzona i hotel nie chciał brać odpowiedzialności za to, co zrobiłaby w pokoju.
Potem chciała wynająć samochód, ale bez dowodu osobistego znowu jej odmówiono. Histeryzowała i powtarzała: Nikt mnie nie chce.
Obsługa hotelu była podobno w szoku. Bitney wyraźnie potrzebowała pomocy medycznej, ale nikt nie wiedział, co z nią dokładnie zrobić. W końcu około godziny 16 pozostawiono ją samą sobie.
Całe szczęście niedawno widziano jej matkę, Lynn Spears, w Malibu, co oznacza, że przyszła z odsieczą córce. Nie wiadomo, na ile jej pomoże. Ważne, że piosenkarka nie będzie sama w tych trudnych chwilach.
Nastroju Britney z pewnością nie poprawił Justin Timberlake, który podczas rozdania Brit Awards parę dni temu, poprosił żeby pewna "tajemnicza osoba" "przestała tyle pić" i ostrzegł ją przed "stawianiem się alkoholikiem". Z kolei jej były chłopak Isaac Cohen opowiada o jej problemach na łamach brukowców. No a Kevin Federline... wiadomo. I jak tu się nie załamać?