Do niedawna medialny wizerunek chłopaka Alicji Bachledy-Curuś opierał się przede wszystkim na doniesieniach o burzliwych romansach i awanturach, w które wdawał się na przemian. Tymczasem okazuje się, że Colin Farrell to nie tylko krewki zawadiaka i lowelas, ale i bardzo rodzinny facet.
Jak na rasowego Irlandczyka przystało jest mocno przywiązany do budzącej respekt mamy Rity, którą uważa za najważniejszą kobietę w swoim życiu (zobacz: Groźna teściowa Bachledy). Równie ważna jest dla niego więź z trójką rodzeństwa - dwiema siostrami, które chętnie zabiera ze sobą na premiery filmów, oraz starszym bratem Eamonem, zadeklarowanym gejem.
W najbliższą sobotę rodzinę Farrellów czeka wielka uroczystość. Eamon weźmie wymarzony ślub ze swoim wieloletnim partnerem, Stevenem Mannionem. O wydarzeniu już od dłuższego czasu rozpisuje się irlandzka prasa. Między innymi dlatego, że jednym z organizatorów uroczystości jest sam Colin, który zgodził się także być świadkiem brata. Aktor wraz z prezentami dla młodej pary ma pojawić się niebawem w Dublinie, gdzie odbędzie się okolicznościowa impreza, informuje Fakt.
Drużba prawdopodobnie przybędzie bez swojej partnerki oraz synka Tadeusza. Alicja z dzieckiem zostanie w Los Angeles, gdzie także przyjdzie jej spędzić święta. Tym samym ominie ją nie tylko kolejna okazja do poznania krewnych swojego chłopaka, ale i oficjalnego zaistnienia na łonie rodziny. Żeby chociaż na Wigilię nie zostawił jej samejw pięknym, amerykańskim domu.