Natalia Lesz podpisała kontrakt z Dariuszem Krupą i zaczyna działać. Nie tylko od razu postarała się o wyraźniejszy i wzorowany na takich gwiazdach jak Beyonce czy Rihanna wygląd, ale także planuje nagrać w końcu jakąś dobrą piosenkę. Przyznacie, że to nie zaszkodzi, skoro marzy o karierze piosenkarki. Być może powinna była nawet od tego zacząć...
Piosenkarka już niebawem spotka się ze znaną producentką, Lindą Perry. To na pewno dobry krok w kierunku zaistnienia na międzynarodowej scenie.
Wraz z jedną z najsłynniejszych autorek tekstów i muzyki (stworzyła między innymi największe hity Gwen Stefani, Pink i Kelly Osbourne) Lesz rozpocznie współpracę nad nowymi piosenkami. Natalia poznała Perry kilka lat temu podczas przygotowywania swojej debiutanckiej płyty. Party donosi, że Natalka już wtedy chciała coś z nią nagrać, ale plany udało się zrealizować dopiero teraz.
Czy Lesz uda się to, co nie udało się Dodzie i Edycie Górniak? Od światowej sławy dzieli ją tylko jeden prawdziwy hit. Zresztą dokładnie tak samo jak każdą inną dziewczynę. Komu się on trafi, nie wiadomo. Trzeba jednak pamiętać, że nawet najlepsze nazwisko nic nie gwarantuje. Znani producenci i kompozytorzy zachowują swoje najlepsze melodie dla największych gwiazd. Albo nagrywają je sami. Dlatego tak trudno się wybić nie potrafiąc komponować własnych piosenek.
Za pieniądze wbrew pozorom nie można kupić wszystkiego. Prawdziwe przeboje otwierające drzwi do wielkiej światowej kariery są po prostu warte tyle milionów, że nie stać na nie nawet taty Natalki.