W piątek w Tarnobrzegu miał odbyć się premierowy spektakl teatru Tomasza Karolaka pt. O północy przybyłem do Widawy, czyli opis obyczajów III. Rozpoczęcie planowane było na godzinę 18, ale przesunęło się z powodu spóźnienia największej gwiazdy - aktor utknął przed nieczynną przedprawą promową, kilkanaście kilometrów od miasta. Zaprowadziła go źle ustawiona nawigacja.
Około godz. 18.40 okazało się, że aktor jest 11 km od Tarnobrzega i właśnie zawraca z drogi, na którą wykierował go system GPS. Gwiazdor nie wyłączył w urządzeniu opcji "omijaj promy" i system, zamiast wskazać mu drogę przez most w Sandomierzu, przekierował go na nieczynny przy obecnej pogodzie prom w Ciszycy - opisują Super Nowości. Karolak dotarł do Tarnobrzega około godziny 19. Prosto z samochodu wpadł do garderoby, a stamtąd na scenę**.**
Niestety, na tym nie zakończyły się wpadki Karolaka - zaledwie kilkanaście minut po rozpoczęciu spektaklu tak zamaszyście skoczył na partnerującą mu w scenie aktorkę, że... rozwerwał sobie spodnie! Dziura miała kilkadziesiąt centymetrów długości, tak, że aż było widać mu bieliznę. Aktor próbował zakryć ją pożyczonym swetrem, a później swoją marynarką.
Na szczęście widzowie wykazali się wyjątkowo dużą wyrozumiałością i po zakończeniu przedstawienia nagrodzili całą ekipę owacją na stojąco. Karolak za to... padł na kolana i zaczął przepraszać publiczność mówiąc, że "Pan Bóg pokarał go na bieżąco".