Opublikowane przez nas wczorajszokujące fragmenty zapomnianej przez polski show-biznes książki *Marcina Kydryńskiego wywołały wielki odzew. Wystarczy spojrzeć na ilość komentarzy pod artykułem (już grubo ponad 4 tysiące)*. Większość z Was ma po przeczytaniu tych wyznań podobne wrażenie, co my. Dosłownie brakuje słów, by opisać zawód ich autorem.
Pojawiło się też niemało komentarzy w jego obronie. Łączy je to, że są w większości niezwykle emocjonalnie, wręcz histeryczne. To nie przypadek. Ich autorzy atakują sam pomysł, że można przypominać takie wypowiedzi człowieka, z którym spora grupa ludzi łączy duże nadzieje - wierzy głęboko w to, że jest on kimś dobrym i szlachetnym, komu można zaufać. Niestety, Pudelek powstał właśnie po to, by pokazywać rzeczy niewygodne, nawet jeżeli dla wielu fanów niektórych polskich gwiazd będą one, cóż, bolesne.
Oto najczęściej przytaczane argumenty: W Afryce jest inna kultura / tam 12-latki uprawiają seks i zachodzą w ciążę. Wybaczcie, nie będziemy polemizowali z czymś takim. Jest nam naprawdę przykro, że można tak do tego podchodzić. Polecamy dokument "Przeznaczone do burdelu".
Drugi najczęstszy zarzut: _**Wyjęliście te zdania z kontekstu, to dobra książka!**_
Mamy więc pytanie: W jakim dobrym kontekście można opublikować fragment: Za dwudziestkę mógłbym taką pachnącą miodem, śniadą dziewczynkę wziąć do swojego hotelu i pieścić przez wiele godzin. Świństwo, ale potworną miałem na to wówczas ochotę.?
Kydryński sam zbija zresztą ten argument w swoim oświadczeniu. Wynika z niego, że nie wznawia tej książki od lat, bo wstydzi się właśnie tych zdań. Czyli przyznajmniej po części zdaje sobie sprawę z tego, co napisał. Choć odmawia przyjęcia odpowiedzialności za te słowa.
Trzeci, najczęściej (!) pojawiający się argument: On napisał prawdę wy hipokryci! Każdy facet marzy po cichu o seksie z dzieckiem!
Bez komentarza. Tym gorzej dla faceta.
Sławni ludzie mają i niestety chyba zawsze będą mieli przyzwolenie na robienie i mówienie rzeczy, za które każdy "zwykły człowiek" zostałby wykluczony ze społeczeństwa i skazany na zapomnienie. Mogą też liczyć na publiczną obronę (przypomnijmy sprawę Polańskiego i agresję z jaką jego sławni przyjaciele mówili o zgwałconej przez niego w odbyt "nieletniej prostytutce". Czyżby nie oglądali "Przeznaczonych do burdelu"? Dzieci nie uprawiają seksu z dorosłymi z własnej woli. Sugerowanie, że jest inaczej, to najpotworniejsze słowa, jakie człowiek może powiedzieć).
Co ciekawe, ze strony Kydryńskiego na Wikipedii zniknęła błyskawicznie zakładka "Kontrowersje", w której nie było niczego, poza opisaniem faktu, że sprawa ta wypłynęła w mediach. A trudno spierać się z tym, że wypłynęła. Po Pudelku napisał o niej już portal Wirtualna Polska. Inni na razie się boją i czekają na rozwój sytuacji.
Oto zdania, które zostały usunięte, a strona zablokowana (!): Kydryński porównuje afrykańskie dziewczęta i kobiety ze zwierzętami i traktuje je jako obiekty seksualne. Książka zawiera też fantazje seksualne na temat płatnego seksu z afrykańskimi dziećmi.
Komuś bardzo zależało na tym, by jak najszybciej je usunąć. Dlaczego? Czy nie są prawdziwe? Przeczytajcie te cytaty z jego książki i oceńcie sami:
Pierwszy:
Zawsze uważałem, że w pragnieniu białych mężczyzn, by posiąść czarne kobiety, jest pewna prawidłowość. Nie wydaje mi się jednak, by chodziło tu o tak lubiany przez seksuologów, jak i historyków motyw dominacji. Widzę tę siłę raczej jako atawizm. Jako sublimację żądzy spółkowania ze zwierzętami.
Drugi:
Prawdę mówiąc od pierwszej mojej wyprawy do północnej Afryki mam pewną słabość do małych Arabek. "Czarodziejki"... - powiedział o nich Adam rano przy promie, kiedy dziewczynka może dwunastoletnia, z figlarnie opartą na biodrze ręką patrzyła na niego z żarem, przed którym nie ma ucieczki. To dobre słowo, czarodziejki. W Dajr al-Madinie odnalazłem wśród oblepiających mnie dzieci takie śliczne małe zwierzątka. Miałem w portfelu kilka banknotów. Może trzy funty. W hotelu dwudziestopięciofuntówki. Je uszczęśliwia funt, nawet dwadzieścia pięć piastrów. Przychodziły mi do głowy myśli występne, że za dwudziestkę mógłbym taką pachnącą miodem, śniadą dziewczynkę wziąć do swojego hotelu i pieścić przez wiele godzin. Świństwo, ale potworną miałem na to wówczas ochotę.
Kydryński opublikował na swojej stronie oświadczenie, w którym tłumaczy oczywiście, że... książka jest stara. A jej autor już "nie żyje". Pisze o "zawiłości tej sytuacji" i tłumaczy, że właśnie ze względu na te fragmenty od lat nie wznawiał tej pozycji. Warto jednak zauważyć, że okładka książki Chwila przed zmierzchem wciąż jest reklamowana na jego stronie internetowej:
Co ma więc do powiedzenia o tych fragmentach? Nazywa je... "dość bolesnymi impresjami". Bo takie to były czasy i taka podróż - tłumaczy. Miałem dwadzieścia pięć lat. Opisałem swoje doświadczenia.
Kiedy książka wyszła, recenzowano ją, opisywano, czytano w radiowej Trójce, nikt nie obruszył się na te fragmenty, które dziś - całkowicie odarte z kontekstu - budzą takie zainteresowanie - żali się.
Ponawiamy więc pytanie: z jakiego kontekstu? Ten cytat jest zamkniętym fragmentem dotyczącym "bolesnych impresji" na temat korzystnej ceny, za jaką oddają swoje ciało zmuszone do tego głodem 12-latki. Przykre, że autor wciąż nie dostrzega w pełni, dlaczego tysiące osób są tak oburzone tym, co przeczytały.
Czytając wygładzone, pełne ciepłych słów oświadczenie Kydryńskiego do głowy przychodzi nam jeden, dość przykry wniosek: Pomyślcie, jak nierówna to walka - oczytanego, wychowanego w luksusie i "dobrym domu", sytego człowieka z "Północy" z głodującymi, zarabiającymi ciałem 12-letnimi "czarodziejkami" z Afryki, które opisywał. Nasze zdanie nie jest tu ważne. Pomyślcie, co ONE by mu opowiedziały już jako dorosłe kobiety, gdyby mogły, gdyby miały szansę nauczyć się tak formułować myśli. Co one myślą o "spełnianiu marzeń" takich białych turystów.
Tutaj całe, ciepłe oświadczenie Kydryńskiego: link
Sprawa zamieciona pod dywan? Niekoniecznie. Mimo to sądzimy, że wszyscy będą teraz milczeć jak zaklęci. Środowisko nie pozwoli mówić głośno o Kydryńskim i "czarodziejkach". Portale, które nawet o tym nie wspomniały po naszym głośnym tekście, po prostu są częścią tego środowiska gwiazd. I ta sytuacja jest właśnie najlepszym na to dowodem. Możecie być za to pewni jednego: Wkrótce pojawi się wzruszający wywiad z Kydryńskim i Anną Marią Jopek, w którym dowiemy się, jak wspaniałym człowiekiem jest Marcin. W środku pojawi się może jedno, delikatne pytanie na temat książki, oczywiście bez przytoczenia cytatów, czy choćby faktu, że ludzi wzburzyła fantazja seksu z oddającym się z głodu białym turystom 12-letnim dzieckiem ("potworną miałem na to wówczas ochotę"). Odpowiedź będzie ciepła i dopracowana. Westchniemy po niej: Ach, jaki to dobry człowiek.
Przypomnijcie sobie wtedy nasz dzisiejszy i wczorajszy artykuł.