Za nami drugi odcinek X Factor na żywo. Po zeszłotygodniowym odejściu Avocado emocje były jeszcze silniejsze. Uczestnicy i jurorzy zdali sobie sprawę, że skończyła się zabawa, a rozpoczęła walka o głosy widzów. Część wykonawców poprawiła się po ostatnich wpadkach, część niestety nie. Maja Sablewska w obawie przed odpadnięciem kolejnego zespołu, którym się opiekuje, na każdym kroku prosiła o głosy na Dziewczyny i Sweet Rebels.
Poważne napięcie dało się wyczuć na linii Maja-Kuba. Kilkukrotnie jurorka wdawała się w sprzeczki, bądź hukała na przerywającego jej Wojewódzkiego. Czy to początek większego konfliktu?
Uczestnicy show musieli wykonać piosenki ze ścieżek dźwiękowych do filmów. William Malcolm zaśpiewał I’m a Believer Smash Mouth ze Shreka. Jego występ nie powalił jednak jurorów. Ty z fajnego rockowego chłopaka stałeś się przebierańcem. Brak ci autentyzmu – mówił Kuba. To jest minimum twoich możliwości. Publiczność i widzowie zasługują na coś więcej – wtórowała mu Maja. Zaraz po tym mogliśmy usłyszeć Matsa Meguenni’ego w Against All Odds Phila Collinsa z filmu o tym samym tytule. Doskonałe lekarstwo na poprzedni twój występ, który był paskudny – komentowała Sablewska.
Członkinie Sweet Rebels zaśpiewały hit Abby Mamma Mia. Muzycznie masakra. Szwecja nam tego nie wybaczy. Nie wiem, kto był odpowiedzialny za ten aranż. Muzycy zespołu Boys? – powiedział Kuba, po czym usłyszał od Mai: Ja ci powiem, kto stoi za tym aranżem. Ten sam człowiek, który najwięcej czasu poświęcił twoim artystom. Małgorzata Stankiewicz zapewniła za to całkiem niezłą rozrywkę. Jej wykonanie I Will Always Love You z Bodyguarda było tak kiepskie, że aż śmieszne. Ja się nie dziwię, że Whitney bierze dragi, skoro musi słuchać takich wersji jej piosenki – kpił z niej Kuba.
Michał Szpak pojawił się na scenie w stroju, który z pewnością można by znaleźć w garderobie Tokio Hotel. Za swoje wykonanie I Don’t Wanna Miss a Thing Aerosmith z filmu Armagedon zebrał cięgi od jury. To jest twój najgorszy występ. To nie było udane. Było nieprawdziwie – mówił Czesław. Boję się, że ludzie zaczną cię oglądać, a nie słuchać – dodała Maja. Tak, jak Dodę. Ją też ludzie oglądają, ale nie słuchają – odpowiedział na to Kuba. Albo ciebie! – zasyczała była menedżerka Rabczewskiej.
Do udanych z pewnością należy zaliczyć występy zespołu Dziewczyny z All That Jazz z Chicago, Ady Szulc z Love Is All Around oraz Gienka Loski z hitem Layla.
Decyzją widzów w dogrywce wziąć udział musieli William Malcom oraz Sweet Rebels. Maja i Czesław stanęli w obronie swoich wykonawców, więc decyzja, kto odpadnie, należała do Kuby. Ten zdecydował, że za tydzień ponownie zobaczymy zespół Sablewskiej. Zgadzacie się z werdyktem Wojewódzkiego? Kto Wam się najbardziej podobał?