Ktoś postanowił zabawić się kosztem mieszkańców bloku przy ulicy Chmielnej oraz warszawskiej policji.
Pierwszego dnia, gdy dowiedziałem się o bombie w moim bloku, poszedłem do znajomych i wróciłem o 3 w nocy, gdy policja ze wszystkim się uporała - relacjonuje w rozmowie z Faktem Michał Piróg. Następnego dnia znów została podłożona bomba, a że ja brałem prysznic, nie usłyszełem pukania i byłem jedyną nieewakuowana osobą. Gdy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem, że coś się dzieje i opuściłem mieszkanie. Policja była w szoku, gdy mnie zobaczyła.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, a obie bomby okazały się atrapami. Nie wiadomo, czy były pozostawione specjalnie z myślą o Michale.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.