Jak już pisaliśmy, na wnioski z seksji zwłok tragicznie zmarłej Violetty Villas będzie trzeba jeszcze poczekać. Wyniki nadal analizuje świdnicka Prokuratura Okręgowa, jednak do mediów przedostały się fragmenty niepokojących relacji pracowników zakładu pogrzebowego, przygotowujących zwłoki do pochówku. Według nich, ciało piosenkarki nosiło ślady znęcania się.
Te szokujące informacje potwierdza wieloletni przyjaciel Villas, organizator jej konceryów Zbigniew Rabiński.
28 pażdziernika 2008 roku podczas zoranizowanego przez niego koncertu artystki w Toruniu, spotkał się z nią za kulisami. "To właśnie wtedy powiedziała coś, co mnie wytrąciło z równowagi - relacjaonuje w rozmowie z Super Expressem. Ale jej wtedy nie wierzyłem, bo miała sporą wyobraźnię. Ale teraz, po jej śmierci, po tym, co się wydarzyło, doszło do mnie, że mówiła prawdę. Pamiętam, że Violetta wtedy w Toruniu miała już ogromne problemy z chodzeniem, braniem oddechu. Jak siadała, to nie było to siadanie, tylko spadanie.
Niestety, rozmowa rwała się, gdyż u boku artystki co chwila pojawiała się Elżbieta Budzyńska i przysłuchiwała się, o czym mówi Violetta. Wtedy piosenkarka zmieniała temat na neutralny.
Ale był taki moment, kiedy Budzyńska poszła załatwiać sprawy finansowe, a ja wykorzystałem okazję - wspomina Rabiński. Violetta narzekała, że nie ma nowych piosenek, mówiła, że ją noga boli. Zapytałem, co się stało, a ona powiedziała, że Ela ją kopnęła. Zdziwiłem się, a ona pokazała mi siniak na nodze. Kulała na lewą nogę. Oficjalnie powiedziała, że upadła. Miała na sobie suknię z trenem. Lekko ją podniosła i pokazała siniak. Przypominam sobie, że Violetta miała też siniaki na czole.
Po otrzymaniu wiadomości o niewyjaśnionej śmierci Villas, Rabiński skojarzył fakty. Wyrzuca sobie, że nastąpiło to zbyt późno.
Nie przypuszczałem, że jest aż tak bardzo źle - tłumaczy. Gdybym ja to wiedział, to bym poszedł w nocy o północy pomóc.
Zdaniem innych osób, życzliwych artystce, lecz odseparowanych od niej przez opiekunkę, Villas miała jeszcze przed soba parę lat udanego życia. Pod jednym warunkiem.
"Pod koniec życia Villas już nie była w pełni świadoma. Gdyby Violetta trafiła w dobre ręce, poddała się leczeniu, to nie dość, że żyłaby do dziś, to jeszcze pewnie od czasu do czasu gdzieś by wystąpiła" - twierdzą.
Myślicie, że rola "opiekunki" zostanie w pełni wyjaśniona?