Kariera Marcina Najmana nie należała ostatnio do udanych, mówiąc najdelikatniej. Udało mu się zostać najbardziej nielubianym polskim sportowcem. Jego walka z Mariuszem Pudzianowskim zakończyła się przegraną po 43 sekundach. Później przegrał dwie głośne walki z Przemysławem Saletą. W piątek poddał się Robertowi Burneice. Jak przyznaje, to już koniec jego kariery.
Na gorąco nie chcę tego oceniać – mówił po zejściu z ringu w rozmowie z Boxing News. Bardzo szkoda, ale do trzech razy sztuka, jak się mówi. Nie wyszło. Jeśli chodzi o moją zawodniczą karierę, koniec. Walka z Pudzianowskim nauczyła mnie czegoś. Wiedziałem, że jeśli podejdę do niego na nogach z lewym prostym, to mnie skontruje low kickiem. I to by tak wyglądało. Taka była moja taktyka. Chciałem, żeby się zmęczył. Bardzo żałuję, bo ona się prawie udała. Niestety się w drugiej rundzie przewróciłem, a tam już ciężko było tę nawałnicę wytrzymać. Ja mam rywali zawsze cięższych od siebie. Ja z ogórkami nie walczę.
Najman zapowiada, że zostanie w sporcie, ale nie zobaczymy go już na ringu:
Chciałem sobie dać jeszcze jedną szansę. Tak jak powiedziałem na konferencji, zabieram zabawki. Jako zawodnika w sporcie już mnie nie będzie. To jest dzisiaj mój oficjalny koniec mojej kariery sportowej jako zawodnika. Jak wiecie, sportem będę się zajmował cały czas, ale już nie jako zawodnik.
Jak myślicie, jaki ma plan w głowie? Będzie od teraz występował w mediach jako "sportowy celebryta"?