Półtora tygodnia temu Hanna Lis skończyła 42 lata. Mimo upływu lat nadal nieźle prezentuje się przed kamerą. Nie widać wielkiej różnicy, gdy porówna się jej stare zdjęcia z najnowszymi.
Dobry wygląd żony Lisa sprawił podobno, że zaczęły się pojawiać plotki o tym, że wstrzykuje sobie coś w twarz. Policzki miała ponoć wypełniać kolagenem. W wywiadzie dla Pani, na której okładce została mocno wyretuszowana, zapewnia, że to jedynie "geny".
Policzki to mi, niestety, geny napompowały, podobnie jak mojej prababci, babci, mamie i młodszej córce – zapewnia Małgorzatę Domagalik. Nienawidziłam mieć 23, 26, 28 lat - bo czego bym nie zrobiła, ile bym nie pracowała, jakiego wywiadu bym nie przeprowadziła, to miałam wrażenie, że męski świat i tak będzie mnie postrzegał jako blond kociaka.
W policzki nie wstrzykiwała więc kolagenu. Ciekawe, czy wyjaśni kiedyś tajemnicę swojego wyjątkowo gładkiego czoła W dalszej części wywiadu zapewnia również, że jest inną osobą, niż postrzegają ją widzowie:
Chwile słabości miewam często, ale nie wiążą się z tym, co widzę w lustrze. Nie jestem twarda, niezłomna i nie mam skóry aligatora. Od dawna programowo nie udzielam wywiadów. Poza tym ostatnie lata były dla mnie trudne. O czym miałam opowiadać? O swoich stresach, frustracjach, bolączkach? Mam je jak każdy człowiek.
Wbrew temu, co zdarza mi się o sobie czytać, nie mam wygórowanego mniemania o sobie, także w kontekście zawodowym. Jestem skromna, czasami mam wrażenie, że nadmiernie.