Obrazki z "panem Andrzejem" są jedynymi z najbardziej rozpoznawalnych w polskiej sieci. Na pewno zastanawialiście się kiedyś, kim jest ten mężczyzna z wąsami na tle polskiej flagi i czy wie, że jest sławny. Oczywiście, że wie.
Naprawdę nazywa się Janusz Ławrynowicz i jest dzielnicowym z Pasłęka. Jak twierdzi, "kariera" w sieci zrujnowała mu życie. W pierwszej chwili może wydawać się to zabawne, ale rzeczywiście - spróbujcie postawić się na jego miejscu. Nie pchał się nigdy przed kamery i nie chciał być sławny. Jest (a właściwie był) prywatną osobą.
Pewnego dnia kolega z pracy zaczepił mnie i stwierdził, ze jestem na pewnej stronie internetowej. Mój wizerunek jest wzięty ze strony internetowej komendy - powiedział Łarwynowicz w rozmowie z TVN24. Mój autorytet przez 25 lat jako dzielnicowy zniszczyli w pewnym stopniu. Trochę mi głupio. Kilka dni to przeżywałem, w sobie dusiłem. Po kontakcie z psychologiem uzmysłowiłem sobie, że w danej sprawie nic nie można zrobić i muszę z tym żyć. Nie mam żadnego wpływu, żeby zmienić tę sytuację.
Janusz Ławrynowicz mówi o tym spokojnie i rozsądnie, ale widać, że ta absurdalna popularność bardzo go przygnębia. Widać też, że nie jest wcale prostakiem, z którego śmieje się Internet. Teksty przy jego zdjęciach bywają śmieszne, ale niektóre są naprawdę ostre. Co można zrobić w takiej sytuacji?
Nie życzę tej osobie, która zapoczątkowała ten mój wizerunek, żeby znajdowała się w takiej sytuacji, jak ja. Nie życzę. Często chodzę na spacery i takie było moje odczucie, że nastolatki wyśmiewały się publicznie ze mnie. To znaczy wprost niczego nie wypowiadali, tylko śmiali się mi w oczy. Zastanawiam się, dlaczego ja?
Ławrynowicz złożył zawiadomienie do prokuratury, ale ta uznała, że "nie ma interesu społecznego" w ściganiu osób odpowiedzialnych za umieszczenie jego wizerunku w sieci. Zostaje mu jedynie droga cywilna i oskarżenie prywatne. Nie wiadomo oczywiście, kto wykorzystał jego zdjęcie jako pierwszy.