We wtorek wieczorem straż pożarna otrzymała informację o pożarze domu na warszawskich Młocinach. Jak się okazało, płonęło mieszkanie Szymona Majewskiego. Z szalejącym ogniem walczyło 11 jednostek straży pożarnej. Trudna akcja gaszenia trwała do późna w nocy. Showman stracił w pożarze wszystkie ubrania oraz dokumenty. Na oficjalnym profilu Majewskiego na Facebooku pojawił się wpis zaadresowany do fanów:
Kochani, pewnie wiecie, że 3 dni temu spaliło mi się mieszkanie w którym mieszkamy od 12 lat. Razem z przyjaciółmi i rodziną ratujemy to co zostało. Jest to dla mnie i wszystkich mi bliskich przeżycie wyjątkowo dramatyczne. Pomaga mi wielu przyjaciół i znajomych. Jednocześnie będąc w skrajnyym stresie muszę zmagać się w wizytami "panów" paparazzi i innych hien którzy zatrudniani przez szmatławce fotografują moje spalone mieszkanie, mnie i moją rodzinę. Dwa razy nie wytrzymałem i wdałem się w bójkę z tymi hienami z aparatami. Nie jestem w stanie zrozumieć jakimi ludźmi trzeba być żeby w takim momencie szukać sensacji i okazji do zarobku.
Jeden z paparazzi potwierdził w wywiadzie z Na temat, że pod domem Majewskiego rzeczywiście doszło do rękoczynów:
Właśnie, najpierw myślałem, że miał prawo być wzburzony, ale kiedy dowiedziałem się o tej bójce, zmieniłem zdanie na niekorzyść Majewskiego. Powiem szczerze, że jeśli dochodzi do naruszenia nietykalności fotografa, to to już jest nie w porządku. Majewski zachował się agresywnie i skandalicznie. Dosłownie wpadł w szał. Rozumiem, że to jest jego dramat i miał prawo do zdenerwowania, ale na pewno nie do takiej reakcji. Zdenerwowanie rozumiem, ale to skandal, żeby podchodzić, szarpać i bić fotografów.