Sporym zaskoczeniem była wiadomość, że producenci The Voice of Poland są gotowi zatrudnić kompletną debiutantkę w roli prowadzącej drugą edycję programu. Obok Tomasza Kammela miała stanąć Katarzyna Gwizdała, w mediach przedstawiająca się jako "Kate Rozz". Ambitna żona Piotra Adamczyka mogła liczyć na 5 tysięcy złotych dniówki z publicznych pieniędzy. Jedynie tysiąc mniej od nowej jurorki i weteranki takich programów, Justyny Steczkowskiej.
Już w sobotę pojawiły się pierwsze wątpliwości co do udziału celebrytki w nowym przedsięwzięciu. Redakcja Faktu potwierdza, że Rozz może się na razie pożegnać z karierą telewizyjną.
Mimo że do startu programu pozostały niecałe pięć tygodni, szefowie stacji byli podobno tak niezadowoleni ze zdjęć próbnych z udziałem Gwizdały, że przed weekendem postanowili ją zwolnić. Celebrytka nie radziła sobie przed kamerami, miała kiepski kontakt z publicznością i nie potrafiła wybrnąć z sytuacji niezapisanych wcześniej w scenariuszu.
Dla Gwizdały znaleziono już zastępstwo. Współprowadzącą program zostanie piosenkarka Marika, która do tej pory doświadczenie w mediach zdobywała prowadząc audycje radiowe.
Jeżeli Gwizdała naprawdę nie nadaje się do pracy przed kamerą, może to oznaczać spore komplikacje w jej raczkującej "karierze". Czy Adamczykowi uda się mimo to zrobić z niej celebrytkę i aktorkę?
Zobacz: Adamczyk szuka roli dla żony!