Ilona Felicjańska udzieliła kolejnego wywiadu przy okazji promocji swojej najnowszej książki. Celebrytka wydała autobiografię, w której opowiada o spowodowanym po pijaku wypadku, nieudanym małżeństwie i karierze modelki. W rozmowie z dziennikarką Gazety Wyborczej była miss ze szczegółami opisuje, jak usiadła pijana za kierownicą. Przyznaje przy okazji, że miała wtedy kochanka, a mąż był dla niej "kimś zupełnie obojętnym".
To było nie dalej niż dwa kilometry od mojego mieszkania - jak na samochód żadna odległość. To oczywiście niczego nie tłumaczy - byłam w ciągu, poprzedniego dnia piłam, i teraz też czekałam, żeby to wszystko zamknąć i móc się wreszcie napić - zaczyna relację Felicjańska.
Przed wyjściem starłam się z Andrzejem. Czułam, że potrzebuję drinka. Nalał mi jednego, drugiego, trzeciego? Myślę, że ten alkohol zaczął działać z opóźnieniem, bo wychodząc, nie zataczałam się. Zresztą, jako osoba uzależniona mam dużo większą tolerancję alkoholu.
I wpadłam w poślizg! Bo poza tym, że byłam pijana, nie wiedziałam, dokąd powinnam pojechać, i w ostatniej chwili, zamiast skręcić w lewo, obróciłam kierownicą w prawo. Staranowałam trzy samochody, zaparkowane przy uliczce. Kiedy się ocknęłam, wokół mojego samochodu stało kilka osób.
Felicjańska wyjaśnia, że jej problemy z alkoholem wynikają z braku miłości w związku:
Dotarło do mnie, że nie kocham męża, a zaczęłam pić, bo nie widziałam rozwiązania swojej beznadziejnej sytuacji. Wiadomo było, że się nie rozwiodę. Bo zostałam wychowana w przekonaniu, że ludzie się nie rozwodzą, bo dzieci. Taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę. Andrzej stał się dla mnie kimś zupełnie obojętnym. A potem... poczułam, że jest zupełnie obcym człowiekiem. Nie budził żadnych emocji, nie miałam potrzeby przebywania z nim, rozmawiania. Zresztą nie mieliśmy wspólnych pasji.
Przypomnijmy, że wcześniej, gdy Ilona kochała jeszcze męża, był on bardzo bogatym biznesmenem, z listy stu najbogatszych Polaków. Później niestety zbankrutował i wspólne pasje zniknęły.
Od dzieciństwa moje życie miało w tle alkohol - wspomina Felicjańska. Nie było go bardzo dużo, ale wszystkie spotkania rodzinne u mojej babci na wsi odbywały się przy wódce. Mama mi opowiadała, że kiedy miałam trzy lub cztery lata, wkładałam palec do kieliszka z wódką i oblizywałam.
Zdarzyło się jej to chyba też na ostatniej imprezie - nie wyglądała na do końca trzeźwą. Oceńcie sami: