Jak już pisaliśmy, Monika Richardson przyłapana z dziećmi i kochankiem w krakowskiej Pijalni piwa i wódki, tak się obraziła na Fakt, że kazała mu "się udławić" (zobacz: Monice znów puszczają nerwy: "UDŁAWCIE SIĘ!"). Tabloid poczuł się na tyle dotknięty, że w odwecie postanowił wytropić wszystkie alkoholowe słabostki prezenterki. A jest tego trochę.
Okazuje się, że na jednej ze stron internetowych Richardson jest ekspertką od wina. Z jej wpisów wynika, że wręcz przepada za tym trunkiem - pisze tabloid w artykule Pani Moniko, ostrożnie z alkoholem. A następnie cytuje jej "ekspertyzy":
Życie bez win musujących jest trochę bez sensu, a Trapiche Septiembre jest na tyle świeże i niedrogie, że powinno się mieć zapasik, bez względu na porę roku. Powiedzmy dziesięć butelek? - zachwala jeden z gatunków.
Jak wyznaje, miewa czasem kłopot z doniesieniem otwartej butelki do stołu.
Miałam szczery zamiar podać je do kurczaka w chili, ale się nie udało... Wypiliśmy na miejscu, czyli w kuchni, mlaskając ze smakiem - pisze o jednym z win, a inne wspomina jako "gładkie i delikatne, nie zauważyliśmy, kiedy się skończyło.
Zachwala także dobroczynny wpływ wina na trudne sytuacje życiowe, czyli na przykład jeśli wytworzy się niezręczna atmosfera.
Polecam na nerwową randkę, z pewnością przyspieszy skrócenie dystansu... - proponuje czytelnikom.
Rzeczywiście, Monika musi coś wiedzieć o skracaniu dystansu i nerwowych randkach.