Tydzień temu do księgarń w całej Polsce trafiła biografia Maryli Rodowicz zatytułowana Wariatka tańczy. Wydawać by się mogło, że piosenkarka podzieliła się już z tabloidami opowieściami z całego swojego życia. Okazuje się, że nie. Zostawiła kilka "najlepszych" do książki.
W jednym z rozdziałów Rodowicz opisuje swoje problemy z nauką w szkole. W końcu trafiła pod opiekę korepetytora, który wykorzystał ją seksualnie.
Zbliżał się koniec roku, a ja miałam trzy dwóje z matematyki - wspomina. Na gwałt potrzebne były korepetycje, więc mama znalazła jakiegoś młodego człowieka, zaraz po studiach, który mnie przy okazji molestował. W moim własnym domu. Wszyscy wychodzili z domu, żebym mogła się skupić, a on wtedy się do mnie dobierał.
Wstydziłam się komukolwiek powiedzieć - dodaje. Nie poskarżyłam się więc, ale bardzo się broniłam przed tymi korepetycjami. Okropne to było. Żeby jeszcze jakiś stary dziad, to mogłabym zrozumieć, ale to młody chłopak był.
Zobacz też: Rodowicz: "Miałam psychofana!"