Celebrytki, głównie te z byłej "stajni" Małgorzaty Herde, bardzo cześto korzystają z zaproszeń nie tylko na bankiety, ale nawet otwarcia sklepów. Na takich imprezach regularnie pojawia się Małgorzata Socha, Justyna Steczkowska i, oczywiście, Karolina Malinowska. Za przyjście gwiazdy dostają często pieniądze (bywa że zgarnia je "menedżerka"), a także bon na zakupy ze zniżką. Kwoty wcale nie są niskie. Socha w końcu uważa, że należy jej się parę tysięcy za robienie publicznych zakupów.
Na temat praktyk w show biznesie wypowiedziała się Olga Bołądź, która unika raczej pozowania na ściankach lub lansowania się na premierach. W rozmowie z magazynem Sens powiedziała:
Mam swoje zasady, choć czasem utrudniają życie, szczególnie w tym biznesie, gdzie ludzie sprzedają się za torebkę, są twarzą rajstop albo dają sobie robić zdjęcie z butem, i to jednym!
Znamy kilka takich przypadków: