_
_
Joanna Krupa przeżywa ostatnio ciężkie chwile. Mama kazała jej pogodzić się z mężem, który chciał ją zdradzić, a na dodatek jurorka Top Model nadal dochodzi do siebie po kuracji hormonalnej i mrożeniu jajeczek. Co gorsza, coraz głośniej brzmią opinie, że, jako osoba spoza branży high fashion, nie ma kwalifikacji, by oceniać kandydatki na modelki. Krupa postanowiła poskarżyć się w wywiadzie, że nie jest jej łatwo i nigdy nie było. Przekonuje, że właśnie dlatego, że tyle przeszła, nadaje się na jurorkę.
Jestem świadoma swoich możliwości, niedoskonałości, więc nigdy się nie pchałam do high fashion. Nie jestem stworzona, by chodzić po wybiegu. Moja kariera i świat to modeling. Agencje jednak zawsze patrzyły na mnie pod kątem high fashion i mówiły, że mam piękną twarz, ale jestem za niska. Albo za sexy. Ciągle byli na nie. Dużo więc przeszłam w swoim życiu, by być tu, gdzie teraz jestem. Dlatego jak widzę w programie, że coś fajnego może z kogoś być, to o tego człowieka walczę - wyjaśnia w Fakcie. Od małego marzyłam, by robić coś niezwykłego. Z siostrą nagrywałam filmiki, że jesteśmy aktorkami: albo śpiewamy, albo tańczymy. Biedni rodzice wydali dużo pieniędzy, żeby mnie zapisać do szkoły modelek. To naprawdę było niepotrzebne, ale rodzice wiedzieli, że to moja pasja i chcieli mi w tym pomóc.
Zdecydowałam się w jeden dzień wyjechać do Los Angeles - dodała. Było ciężko, bo nie znałam nikogo. Pierwsze dwa lata – nawet jak mi nie wszystko dobrze wychodziło i rozmawiałam z mamą przez telefon – zapewniałam, że wszystko u mnie dobrze. Nie to, że miałam depresję, ale nie miałam agentki, nikogo.
_
_