Po głośnym wypadku Bobbi Kristiny Brown, córki Whitney Houston, którą znaleziono nieprzytomną w wannie, dziewczyna przebywała w stanie śpiączki farmakologicznej. Podczas gdy była nieprzytomna, przez trzy miesiące rodziny Houstonów i Brownów - ze strony ojca - prowadziły nad jej łóżkiem wojnę. Byli zgodni co do jednego: nie pozwolili odłączyć Bobbi od aparatury podtrzymującej życie.
Trzy tygodnie temu po długim okresie uporczywej terapii, wokół której rodzina zorganizowała własne reality show, Bobbi w końcu wybudzono ze śpiączki. Zobacz: Wybudzono Bobbi Kristinę! "Moja wnuczka ma nieodwracalne zmiany w mózgu"
Kiedy skończyły się modlitwy o cud pojawiło się pytanie, czy na pewno było warto. Okazało się bowiem, że pomimo tego, że Bobbi oddycha już samodzielnie, jej mózg doznał "całościowego i nieodwracalnego uszkodzenia". Oznacza to, że do końca życia będzie przykuta do łóżka i skazana na łaskę skłóconej rodziny i ojca-narkomana.
W tę sytuację wkroczył amerykański sąd, który wyznaczył jej dwoje prawnych opiekunów: ciotkę Patricię Houston i Bobby'ego Browna, narkomana, który zażywał z żoną crack przy małej Bobbi. Zobacz: Kierowca Houston: "Widziałem jak Whitney i Bobby Brown PALILI CRACK przy córce!".
Sąd chce wymusić na obu rodzinach współpracę, więc opiekunowie są współodpowiedzialni za losy dziewczyny. Wyznaczono także adwokatkę, Belindę Hargrove, która będzie kontrolować wszystkie prawne i finansowe sprawy podopiecznej. Rzecznicy Bobby'ego oraz Pat i współpracującej z nią Cissy Houston, wydali wspólne oświadczenie:
Z radością przekazujemy do wiadomości publicznej, że sąd wyznaczył Bobby'ego Browna i Pat Houston współ-opiekunami Bobbi Kristiny Brown, którą nazywamy "Krissi" - potwierdzają w rozmowie z magazynem People. Pan Brown i pani Houston są wspólnie odpowiedzialni za decyzje dotyczące opieki nad Krissi i wymogów medycznych.
Pat stwierdziła, że w obecnej sytuacji nie będzie podejmować drastycznych kroków aby ratować życie Bobbi, jeżeli nadejdzie kryzys. W wywiadzie dla Entertainment Tonight powiedziała:
Ona jeszcze nie odeszła, ale wiecie, cokolwiek Bóg zadecyduje, to ja to przyjmę... Nic mi do tego. To Jego zadanie.