Magdalena Radomska i Krzysztof "Diablo" Włodarczyk poznali się 6 lat temu. Po dwóch latach ich znajomość wkrótce przekształciła się z romans. Radomska ujawnia w dzisiejszym Fakcie, że gdyby nie obietnice Krzysztofa i jego zapewnienia, że z żoną nic już go nie łączy, nigdy nie rozbiłaby rodziny. Twierdzi, że bokser okłamał ją, bo chciał, żeby urodziła mu dziecko.
Poznaliśmy się sześć lat temu. Pierwsze dwa lata byliśmy tylko znajomymi. Kiedy po gali boksu w moim rodzinnym Rzeszowie postanowiliśmy być razem, miałam nadzieję, że to coś więcej niż tylko przelotna znajomość. Krzysiek mamił mnie, że będziemy rodziną. Nalegał, abyśmy mieli dziecko - wspomina Radomska. Twierdził, że jego małżeństwo to fikcja, że powodem, dla którego jeszcze się nie rozwiódł, jest fakt, że wszystko, czego dorobił się na boksie, jest zapisane na żonę. Teraz słyszę, że byłam dla niego nic nieznaczącym, przelotnym romansem**.**
Ich córka, Zuzia, przyszła na świat w lipcu zeszłego roku. Wtedy o zdradzie dowiedziała się żona boksera, Małgorzata. Włodarczyk tłumaczył się tak: Włodarczyk o zdradzie: "Faceta pobudza, jak jest w trakcie. Myślałem innymi częściami ciała!"
Ostatecznie żona mu wybaczyła, a kochanka została na lodzie. Teraz żali się, że na odchodne jeszcze ją okradł.
Krzysztof uznał, że jesteśmy, ja i córka, przyczyną przegranej przez niego walki i dlatego, gdy stracił pas mistrza świata, nasze relacje zmieniły się o 180 stopni. Zuzia miała wtedy zaledwie dwa miesiące. Odciął się od nas, blokował mój numer, gdy czegoś potrzebowałam - oskarża go w tabloidzie. Później po kilkunastu dniach odzywał się jak gdyby nigdy nic i zarzucał mi w SMS-ach, że bronię mu kontaktu z córką. Tymczasem nie zdarzyło się, żebym zamknęła mu drzwi przed nosem. Wręcz przeciwnie. To ja prosiłam go, żeby spędzał jak najwięcej czasu z naszą córką. Ona powinna czuć, że ma ojca, bo przecież nie jest niczemu winna. A jedyne wsparcie, jakie Zuzia dostała od swojego taty przez rok, to dwa tysiące złotych, które Krzysztof przesłał ostatnio! Gdy nie miałam pieniędzy na życie, wysłałam mu SMS-a, że mała nie ma mleka. Przywiózł cztery puszki i zostawił u ochrony. Pod koniec ciąży nie miałam na wyprawkę dla dziecka. Przekonał mnie, żeby sprzedać samochód, który dostałam od rodziców. Sprzedał go i dzięki temu miałam na ubranka dla dziecka i wózek. Mimo to nie otrzymałam całości z tych pieniędzy, bo Krzysiek wziął sobie na jakiś wyjazd.
Warunki życia Radomskiej nie są obecnie zbyt luksusowe. Żali się, ze bokser nadal żałuje pieniędzy na córkę:
Bardzo mi trudno i gdyby nie pomoc moich rodziców, nie wyobrażam sobie, jak mogłabym wyżywić córeczkę. Zostałam z niczym. W wynajmowanym mieszkaniu, które kiedyś miało być nasze. Najbardziej żal mi Zuzi, ale, choć może zabrzmi to naiwnie, cały czas chcę wierzyć, że Krzysztof zrozumie, jak wielkim skarbem jest nasze dziecko. Mam nadzieję, że jeszcze będzie dobrym tatą. Miałam prawo wierzyć, że to partner na całe życie. Była to dla mnie bardzo trudna decyzja. Milczałam przez cały czas dla dobra Zuzi. Teraz słucham, że Zuzia jest wynikiem przelotnego romansu. Chcę więc powiedzieć, że była dzieckiem wyczekiwanym, dzieckiem z wielkiej miłości - jak mi się wtedy wydawało.
Na szczęście przynajmniej Włodarczyk nie ma sobie nic do zarzucenia. Jego zdaniem cały problem jest po stronie jego byłej kochanki.
Jeśli trzeba będzie pójść do sądu, tak zrobię, ale jesteśmy dorośli i lepiej dogadać się po ludzku - komentuje w Fakcie. Nie jesteśmy dzikusami, choć na razie trwa zabawa w kotka i myszkę.
Zobacz też: "Gdyby żona mnie zdradziła, DOSTAŁABY Z LIŚCIA!"
Włodarczyk z żoną: