Marta Żmuda-Trzebiatowska często podkreślała w wywiadach dumę ze swojej rodzinnej miejscowości Przechlewo i taty, który jest tam wójtem. To już jednak przeszłość. Cieniem na ich relacjach położyły się niedawne wybryki Andrzeja Ż.-T. Rok temu wójt spowodował po pijaku wypadek samochodowy, który nie skończył się tragicznie tylko dlatego, że drugi kierowca zdążył skręcić na pobocze. Ojciec Marty miał 1,8 promila we krwi. Próbował dać pokrzywdzonemu pieniądze, a potem chował się przed policjantami w krzakach. W czasie rozprawy zapewniał, że... upił się tuż po wypadku, a nie przed.
Zdaniem biegłego, takie picie w krzakach przepłaciłby życiem. Zobacz: Biegły pogrąża ojca Żmudy Trzebiatowskiej: "GDYBY WYPIŁ TYLE po wypadku, TO BY UMARŁ!"
Wójtowi zdarzało się także przychodzenie do pracy pod wpływem alkoholu, obrzucanie wyzwiskami dziennikarzy, a nawet... bójka na festynie.
Przypomnijmy: Ojciec Żmudy Trzebiatowskiej NAPADŁ CZŁOWIEKA na ulicy?! "CHCIAŁ MNIE KOPNĄĆ W KROCZE!"
Oczywiście nikt nie obarcza Marty winą za wybryki ojca, jednak, jak ujawnia znajomy aktorki, jej samej jest z tym niezręcznie.
Marta wstydzi się ojca - potwierdza informator tabloidu. Rozmawiała z nim, prosiła, żeby się uspokoił, ale na nic się to nie zdało. Nie widząc wyjścia z sytuacji, postanowiła mocno ograniczyć z nim kontakty. Liczy, że dzięki temu w końcu się przebudzi i zmieni swoje zachowanie.
Trzymamy kciuki. Po ostatnich wybrykach mógłby już naprawdę pójść na spotkanie AA.