Wspólny przedwyborczy występ Tomasza Karolaka i Tomasza Lisa przeszedł już do historii polskiej telewizji i, zdaniem niektórych komentatorów, mógł nawet kosztować Bronisława Komorowskiego drugą kadencję. Wyszło rzeczywiście słabo: 49-latek i 44-latek starali się publicznie poniżyć i wyśmiać 19-latkę. Nie wyszło im, bo, jak się okazało, krytykowali satyryczny wpis z fałszywego profilu.
Karolak postanowił przeprosić córkę polityka i przy okazji wytłumaczyć się z udziału w nieudanej kampanii prezydenckiej. Zobacz: Karolak: "Moje poparcie dla Komorowskiego TO BYŁ ODRUCH SERCA!"
Jego wywiad w prawicowym tygodniku wyśmiewa dziś w Newsweeku były przyjaciel. Wstępniak do nowego numeru poświęca tradycyjnie swoim przeciwnikom politycznym i dziennikarzom.
Niektórzy dziennikarze, artyści i celebryci najwyraźniej czytają sondaże, a może patrzą, skąd wieje wiatr. Komu wieje w plecy, a komu w twarz. W plecy wieje PiS-owi, wielu ustawia się tak, by nie dać się złapać - mówiąc językiem piłkarskim - na spalonym - pisze Lis. I oto pewien aktor odkrywa, że do honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego właściwie go wepchnięto. No, jak już tam był, to trochę pomógł, ale bardziej z litości, a w ogóle to Lech Kaczyński był wybitnym prezydentem, a prezydent Duda, to - ho, ho - będzie może nawet wybitniejszy.
Lis żali się też, że komentujący jego teksty wyśmiewają jego obsesję na punkcie PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego i radzą "wypierd...ać z Polski":
PiS-owski lud chce krwi. Pod każdym swoim tekstem czytam wpisy: "co strach cię obleciał", "ostrzymy noże", "twój koniec nadchodzi" albo "wypierd...aj z Polski". Znikąd wypierd...ać nie zamierzam. Nie boję się o siebie, ale o Polskę.
_
_