Dzisiaj odbyła się konferencja, w trakcie której Piotr Duda, aktualny szef Solidarności, odniósł się do artykułu na swój temat z nowego Newsweeka. Tygodnik zarzuca mu wyjazdy na luksusowe wakacje na koszt związku zawodowego. W odpowiedzi Duda stwierdził, że cała afera jest zemstą Tomasza Lisa za wygraną w procesie sądowym z jego żoną, Hanią.
Jednak bohaterem spotkania z mediami nie był Duda ani uwagi o tym, że wynajmował za grosze luksusowy apartament, zamawiał alkohol, wystawne jedzenie oraz dostawał prezenty. Najwięcej uwagi poświęcił swojemu psu, Kacperkowi.
Według tygodnika yorkshire terrier mógł liczyć na specjalne względy i uwagę pracowników hotelu. Na specjalne zamówienie sprowadzano dla niego ulubioną karmę Eukanuba. Miał także osobiste ręczniki z wyhaftowanym mieniem "Kacperek", ewentualnie "Kacper". Złote litery miały pojawić się także na miskach, z których jadł.
Tłumacząc się przed dziennikarzami Duda był dość spokojny - aż do momentu, gdy zaczął mówić o psie. Wtedy stał się podenerwowany i zaczął mówić podniesionym głosem. Potwierdził, że na służbowe wyjazdy i spotkania związkowe zabierał psa, ale nie zgodził się z pozostałymi informacjami.
Nie zamawiałem żadnej karmy Eukanuby, bo Kacper je Royal! - powiedział Duda. Kilogram na miesiąc! To ile mógł zjeść w trzy i pół dnia?! Nie zamawiałem żadnego legowiska! Choć one tam są, bo na siódmym piętrze można przyjeżdżać z psami.
Na potwierdzenie swoich słów wyświetlił mema, na którym pies - podpisany "Kacper pokarmożerca" - mówi: Panie Lis! Za karmę płacę sam.
Kacper nie śpi w legowisku, od samego początku śpi z nami w łóżku. Ze mną i żoną - tłumaczył działacz, a dziennikarze buchnęli śmiechem. To są fakty!