Ania Samusionek zniknęła ostatnio z mediów. Czy dlatego, że wszystkim kojarzy się z koszmarną awanturą o córkę, ściganiem jej ojca, wyrywaniem mu dziecka i zapłakaną twarzą na okładce Super Expressu (jednym słowem - z patologią)?
Dziś tłumaczy na łamach Faktu, dlaczego mimo to odmówiła udziału w 3. edycji Jak ONI śpiewają. Zabrania jej podobno tego... wiara. Między piątkiem a sobotą wieczór nie może zajmować się żadną pracą. Ania jest bowiem adwentystką. Wiarę tę przyjęła pod wpływem (znienawidzonego obecnie) męża Krzysztofa Zubera.
Otrzymałam taką propozycję. Nie skorzystałam z niej, bo musiałabym złamać zasady biblijnego sabatu - chwali się Samusionek. Religia zabrania mi pracować od zmierzchu w piątek do zmierzchu w sobotę.
Co za zabawne średniowieczne obrzędy...
Udział w programie zobowiązywał mnie do poświęcenia całej soboty, a takiej możliwości po prostu nie ma - wyjaśnia aktorka. Odmawiam każdej pracy, która byłaby niezgodna z wyznawaną przeze mnie religią. Stąd też biorą się moje problemy z graniem w teatrze i z większością produkcji, które nie dają mi możliwości negocjowania terminów.