Wczoraj podczas konferencji prasowej minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska przedstawiła główne założenia flagowego projektu z kampanii parlamentarnej Prawa i Sprawiedliwości, Rodzina 500 +. Pierwsza, wyborcza wersja zakładała comiesięczne wypłaty na każde dziecko w wysokości 500 złotych.
Ostatecznie, jak to zazwyczaj w przypadku obietnic polityków, ustawa będzie wyglądać inaczej. 500 złotych wypłacane będzie na każde drugie i kolejne dziecko, do uzyskania 18. roku życia. Wszystkie rodziny, które posiadają na utrzymaniu dwójkę dzieci (a więc również licealistów i studentów) nie załapią się na dofinansowanie, bo nie będą "liczone" jako dziecko. Wypłatę na pierwsze dziecko uzyskać można zaś, kiedy dochód na jedną osobę w rodzinie wyniesie nie więcej, niż 800 złotych miesięcznie. W kraju, gdzie według GUS 1,3 miliona ludzi (!) zarabia najniższą krajową (czyli 1480 złotych netto) jest to próg znacznie ograniczający możliwość ubiegania się o rządową pomoc. Szczególnie dla samotnych rodziców, głównie kobiet.. O mankamenty nowej ustawy zapytana została rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, Beata Mazurek.
- A jeśli słucha nas teraz samotna matka i w jej rodzinie przypada po 801 zł na głowę? - pytano w Polskim Radiu24.
- Zachęcała ją będę do tego, żeby próbowała ustabilizować swoją sytuację rodzinną, mieć więcej dzieci, by móc na to świadczenie się załapać - odpowiedziała Mazurek.
Czy to dobry pomysł i motywacja do powiększenia rodziny?