Największa obietnica wyborcza Prawa i Sprawiedliwości, 500 złotych na dziecko, doczekała się wreszcie ustawy, która niedługo trafi do Sejmu. Dofinansowanie będzie wypłacane na każde drugie i kolejne dziecko do ukończenia 18. roku życia. Jeżeli w rodzinie jest jedno dziecko, decydujące będzie kryterium dochodowe, wynoszące 800 zł (i 1200 zł w przypadku, gdy dziecko jest niepełnosprawne).
Jest to bardzo duży koszt dla budżetu - tylko w tym roku, kiedy świadczenie wypłacane będzie (najprawdopodobniej) dopiero od kwietnia, ma to być ponad 17 miliardów złotych. Pojawiają się więc pytania o sensowność dofinansowywania bogatych rodzin, podczas gdy rodzice mający jedno dziecko, ale zarabiający niewiele ponad próg uprawniający do korzystania z 500+, już się na ten program nie załapią.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym minister Mateusz Morawiecki, który w ciągu swojej 11-letniej bankowej kariery zarobił ponad 33 miliony złotych (!), zachęcali "zamożnych" Polaków do rezygnacji z ubiegania się o to świadczenie. Izabella Łukomska-Pyżalska, bizneswoman i celebrytka o politycznych aspiracjach oraz jej mąż, bogaty poznański przedsiębiorca, chwalą się majątkiem w wysokości kilkunastu milionów złotych. Mają też szóstkę dzieci. Na pięcioro z nich będzie im więc przysługiwać po 500 złotych miesięcznie. Jak zapewniają, nie zdecydowaliby się na tak dużą rodzinę, gdyby dobrze nie zarabiali. Zamierzają jednak skorzystać pomocy państwa.
Nie zdecydowałbym się na posiadanie tak licznej rodziny, gdybym zarabiała średnią krajową - komentuje Izabella w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Rodziny bardziej zamożne płacą większe podatki i też zasługują na docenienie przez państwo, jeżeli decydują się na liczną rodzinę. Uważam, że projekt 500 zł na każde kolejne dziecko nie powinien dyskryminować dzieci z jakiejkolwiek grupy społecznej.
Zobacz też: Rzeczniczka PiS do samotnych matek, które nie dostaną 500 zł: "Niech mają WIĘCEJ DZIECI"