Donald Trump znany jest ze swojej kontrowersyjnej fryzury i wypowiedzi. W wyścigu o fotel prezydenta USA idzie mu coraz lepiej, a swoją kampanię oparł m.in. na wrogości wobec uchodźców i planie wybudowania muru między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem. Po kluczowym sukcesie przedwyborczym jego przeciwnicy opublikowali film, który jest ekranizacją jego książki, w której w polityka wcielił się... Johnny Depp.
Na wczorajszym wiecu wyborczym w Karolinie Południowej Trump zaatakował papieża Franciszka, który podczas pobytu w Meksyku skrytykował republikanina za jego niechrześcijańską postawę.
Osoba, która myśli o budowaniu murów, a nie mostów, nie jest chrześcijaninem - powiedział papież. To nie jest Ewangelia.
W odpowiedzi miliarder poświęcił papieżowi sporą część swojego kolejnego wystąpienia.
Jeśli, a właściwie kiedy Watykan zostanie zaatakowany przez Państwo Islamskie, co - jak wszyscy wiedzą - jest dla tego ugrupowania ostatecznym celem, zaręczam wam, że papież będzie żałował i modlił się, żeby to Donald Trump był prezydentem - powiedział.
Polityk zasugerował też, że papież został zmanipulowany przez rząd Meksyku.
Myślę, że to Meksyk kazał mu to zrobić, bo chcą zachować granicę w obecnym stanie. Oni zbijają fortunę, a my tracimy - powiedział. Papież usłyszał historię tylko od jednej strony. Nie widzi przestępczości, handlu narkotykami ani szkodliwego wpływu obecnej polityki na amerykańską gospodarkę.