Małgorzata i Tomasz Terlikowscy z radością przyjęli rolę krajowych edukatorów seksualnych, którzy w telewizjach śniadaniowych radzą kobietom, w jaki sposób planować macierzyństwo i wychowywać dzieci. Żona prawicowego publicysty uaktywniła się zwłaszcza ostatnio, przy okazji dyskusji nad zaostrzeniem ustawy antyaborcyjnej. Jej zdaniem aborcja powinna być zakazana w każdej sytuacji, bez warunku na to, czy dziecko zostało poczęte w wyniku gwałtu czy kazirodztwa. Od samego początku mamy bowiem do czynienia z człowiekiem, nie zarodkiem.
Przypomnijmy: Terlikowska: "Ludzki ZARODEK TO JEST CZŁOWIEK I KONIEC. To, czy bije mu serce, czy nie, nie ma znaczenia"
W najnowszym artykule dla Frondy Terlikowska przygląda się bliżej kwestii edukacji seksualnej w szkołach. Wszystko za sprawą lubelskiej kurator oświaty, która stwierdziła, że w programach szkolnych powinny znaleźć się kwestie dotyczące ochrony życia od poczęcia. Zdaniem Terlikowskiej, w szkole nie powinno być miejsca na edukację seksualną, rozmowy o antykoncepcji czy aborcji. To prowadzi bowiem do "wyjątków": jeśli ktoś zdecyduje się na usunięcie ciąży, z pewnością będzie chciał zabijać dalej:
Pierwszym prawem każdego jest prawo do życia. I nie ma żadnego racjonalnego powodu, żeby na podstawie jakichś arbitralnych decyzji decydować, kto może się urodzić, kto nie. Zgoda na jakiś wyjątek otwiera furtkę dla kolejnych wyjątków. Skoro więc można zabijać dzieci na prenatalnym etapie rozwoju, to dlaczego nie można zabijać już tych urodzonych, u których wady ujawniły się po przyjściu na świat? A jeśli można zabić takie dzieci, to dlaczego nie nastolatki w depresji? Przykłady można mnożyć - pisze Terlikowska.
Jej zdaniem uczenie młodzieży o antykoncepcji to ideologia, która sprzeciwia się prawu do życia. Szkoły nie powinny promować takich postaw, bo wkrótce przekształcą się w "miejsce promocji zabijania dzieci":
Jak mam więc to rozumieć? Szkoła ma być miejscem "neutralnego" nauczania na temat antykoncepcji i aborcji jako prawa kobiety, jak przekonują chętni do prowadzenia warsztatów edukatorzy seksualni? - pyta. Tyle że nie jest to żadne neutralne nauczanie, bo ono w tej materii nie istnieje. Albo więc szkoły będą realizowały program wychowawczy oparty na wartościach, albo będą miejscem promocji zabijania dzieci pod dyktando przemysłu aborcyjnego.
Zobacz też: Terlikowska o aborcji: "My ludzie XXI wieku nie jesteśmy barbarzyńcami, którzy zabijają!"