Od kilku dni w Ameryce głośno jest o ogrodzie zoologicznym w Cincinnati, w którym doszło do tragicznego wydarzenia. Tamtejsza atrakcja, 17-letni goryl Harambe został zastrzelony po tym, jak do jego wybiegu wpadło 4-letnie dziecko. Chociaż pracownicy ogrodu twierdzą, że zwierzę było niebezpieczne, nagrania z monitoringu pokazują, że goryl chciał tylko chronić dziecko i usiłował się z nim bawić.
Chłopiec wpadł do wybiegu goryla przez nieuwagę rodziców, którzy go nie pilnowali. Gdy zobaczyli, że dziecko bawi się z 180-kilogramowym zwierzęciem, natychmiast wezwali strażników. Ci postanowili zastrzelić goryla na miejscu. W początkowych komunikatach ZOO w Cincinnati tłumaczyło, że sytuacja wyglądała na bardzo niebezpieczną. Innego zdania są jednak świadkowie.
Ich zdaniem goryl nie pokazywał żadnych objawów agresji: zwierzę podeszło do 4-latka, a poruszone zamieszaniem poza swoim wybiegiem, usiłowało go ochronić. Na nagraniach widać, jak goryl Harambe trzyma chłopca za rękę.
Zastrzelenie goryla wywołało falę protestów. Internauci i obrońcy praw zwierząt nazwali śmierć zwierzęcia "niepotrzebną" i zapowiedzieli już zorganizowanie kontroli w ogrodzie zoologicznym. Ich zdaniem zwierzę wystarczyło po prostu uśpić specjalnym nabojem, a nie zabijać na miejscu. Opiekun goryla potwierdza, że zwierzę było bardzo łagodne i w trakcie opieki nad nim nie zauważył żadnych niepokojących sygnałów. 74-letni Jerry Stones wychowywał Harambe od urodzenia, bo goryl przyszedł na świat w ZOO w Cincinnati.
Olbrzymia większość osób uważa jednak, że całej sprawie winni są rodzice 4-latka, którzy pozwolili na to, że dziecko trafiło do wybiegu goryla. Powstała specjalna petycja, którą podpisało już prawie 90 tysięcy internautów żądających kary dla nieodpowiedzialnych rodziców. Matka chłopca odniosła się do sprawy na Facebooku:
Bardzo dziękuję wszystkim za ich myśli i modlitwy. Ten dzień miał być jednym z piękniejszych w naszym życiu, a skończył się koszmarem. Na szczęście mojemu dziecku nic się nie stało, bo byli tam odpowiedni ludzie. Niektórym bardzo łatwo ocenić rodziców, bo uważają, że ci nie pilnują swojego dziecka. Wypadek miał miejsce, ale ja jestem wdzięczna, że wszystko skończyło się dobrze - napisała kobieta.
Dyrektor ogrodu, Thane Maynard, stwierdził, że to pierwsza sytuacja, w której pracownicy musieli zabić zwierzę.