Półtora tygodnia temu w amerykańskim mieście Orlando na Florydzie doszło do dwóch tragicznych zdarzeń. Najpierw psychofan na oczach fanów zastrzelił 22-letnią Christinę Grimmie, gwiazdę tamtejszej edycji The Voice. Kolejnej nocy uzbrojony Afgańczyk sterroryzował gości gejowskiego klubu Pulse i zastrzelił 50 osób, a ranił kolejne 53.
Po ataku terrorysty służby specjalne sprawdzały, czy jest związany z jakąś organizacją przestępczą. Amerykanie zaczęli się bać, że był to pierwszy atak Państwa Islamskiego na terenie ich kraju. Wprowadzono także dodatkowe środki ostrożności - w tym edukację dzieci na wypadek ataku terrorystycznego.
O efektach tych działań napisała amerykańska matka, Stacey Wehrman Feeley. Zobaczyła, że jej córka po wejściu do toalety stoi bosymi stopami na sedesie. Gdy zapytała się córki, w co się bawi, odpowiedziała, że to nie zabawa, ale ćwiczenie chowania się przed terrorystą. Pokazała matce, że tego nauczyła się właśnie w szkole...
Kobieta była zszokowana sytuacją, gdyż sama wychowała się w czasach, gdy ludzie czuli się dużo bezpieczniej i nie było tylu przypadków masakr w szkołach. Zrobiła zdjęcie córce i zamieściła je w sieci, żeby zwrócić uwagę na skutki prawa, które zezwala na posiadanie broni.
Po tragedii w Orlando pojawił się projekt, który miałby utrudnić dostęp do broni m.in. przez zaostrzanie kontroli historii kryminalnej obywateli oraz zakaz sprzedaży broni osobom, które są podejrzane o działania terrorystyczne. Senatorowie USA nie przyjęli projektu.
Zobacz też: Obama o zamachu na gejowski klub: "Niech zwolennicy dostępu do broni przekonają rodziny ofiar!"