Obecnie najstarszym człowiekiem na świecie jest 117-letnia Włoszka Emma Morano-Martinuzzi. Ostatnio odkryto, że swój rekord dzieli z mieszkanką Mexico City, Trinidad Alvarez Lira. Meksykanka po długich procedurach urzędowych w ostatni wtorek odzyskała swój akt urodzenia, który potwierdzał, że urodziła się w 1898 roku. Niestety, nie uznano jej wieku w spisach rekordów, gdyż Meksykanka... zmarła kilka godzin później.
Alvarez Lira mieszkała w stolicy Meksyku od dwóch lat. Nigdy nie wyszła za mąż i nie miała dzieci. Ze względu na wiek przysługiwały jej od państwa dodatkowe świadczenia pieniężne i opieka. Niestety, staruszce nie udało się zrealizować żadnej wypłaty.
Jak podaje El Sol de Mexico, Trinidad cierpiała na nadciśnienia tętnicze i miała chore serce. Zmarła na zawał, do którego prawdopodobnie przyczynił się stres i emocje związane z wtorkowymi wydarzeniami.
Krewni 117-latki wspominają, że zawsze była bardzo poukładaną i zdyscyplinowaną osobą. Dużo uwagi poświęcała opiece nad swoim psem i domowymi roślinami. Po śmierci została skremowana i pochowana na północ od miasta.
Były prezydent Meksyku, Felipe Calderon zobowiązał się dostarczyć żyjącym krewnym Alvarez Liry uroczysty dokument potwierdzający datę narodzin i jej wiek. Niestety, w końcu tego nie zrobił, gdyż zaangażował się w obchodu dwusetnej rocznicy rewolucji.