Agata Młynarska w zeszłym tygodniu wywołała spore zamieszanie w sieci. Zaczęło się od jej wakacyjnej refleksji, zamieszczonej na Facebooku. Prezenterka, właśnie zwolniona z TVP, skarży się, że tatusiowie z ciążą spożywczą, pijący piwo od rana do nocy, w otoczeniu znękanych żon i rozbrykanych dzieci, psują jej luksusowy urlop.
Zjechali wszyscy państwo Kiepscy z rodzinami i przyjaciółmi, jedzenie jest drogie i przeważnie niedobre - ryby smażone na oleju niepierwszej świeżości, króluja gofry i fryty. Wszędzie gra muzyka, w każdej knajpie faceci w gastronomicznej ciaży opędzaja się od swoich dzieci i umęczonych żon. Wiadomo, dobry browar to podstawa! - napisała Agata.
Jej wakacyjne narzekania nie zostały dobrze przyjęte. Wiele osób radziło jej, by nie męczyła się dłużej i na miejsce wypoczynku wybrała raczej Tajlandię czy inny egzotyczny kraj, na który na pewno ją stać. Młynarskiej oberwało się także od Krysi Pawłowicz i Filipa Chajzera: Chajzer też śmieje się z Młynarskiej: "KIEPSCY POZDRAWIAJĄ AGATĘ!"
Agata, jak się okazało, potrzebowała prawie tygodnia, by zrozumieć, że trochę przesadziła. Żeby ratować wizerunek opublikowała na Facebooku kolejny wpis. Tym razem z przeprosinami.
W ostatnich dniach odczułam na własnej skórze, co to znaczy efekt internetowej kuli śniegowej (czy może raczej piaskowej burzy) po moim wpisie na temat wakacji nad Bałtykiem. Moją intencją nie było generalizowanie i w efekcie sprawienie komukolwiek przykrości - zapewnia. Odkładając zatem na bok wszystkie ekstremalnie hejterskie wpisy, których autorzy biją rekordy kreatywności mając nadzieję, że ich adresat może wreszcie strzeli sobie w łeb, chcę odnieść się do komentarzy internautów mających do mnie pretensje o to, co napisałam. Jak bowiem głosi ludowa mądrość, jeśli Ci dwóch mówi, że jesteś pijany, to idź do domu! Przepraszam zatem wszystkich, których mój wpis uraził lub dotknął, nie taki był mój zamiar. Biorę to "na klatę" i traktuję jak cenną lekcję. Na przyszłość będę uważniejsza.
_
_