W czerwcu tego roku policja ogłosiła tegoroczny Przystanek Woodstock "imprezą podwyższonego ryzyka". Jerzy Owsiak napisał wtedy na Facebooku, że "przeciera oczy ze zdumienia".
Od zawsze, a od kilku lat z ogromnymi sukcesami, Przystanek Woodstock organizowany był ze szczególną dbałością o bezpieczeństwo jego uczestników. Byliśmy dumni co roku czytając w listach kierowanych od wojewodów i komendantów policji doskonałe opinie, w których wyrażano uznanie dla logistyki i profesjonalizmu - przypominał.
Pojawiły się spekulacje, że politykom Prawa i Sprawiedliwości zależy na tym, by w ogóle pozbyć się festiwalu, więc tegoroczny może być ostatnim.
Na szczęście, jak wyznaje Owsiak w rozmowie z Gazetą Wyborczą, nie było się do czego przyczepić. Przy okazji wypomina obecnej ekipie rządzącej, że za bardzo inspiruje się czasami PRL-u.
Parę dni temu pan wicewojewoda zwołał konferencję i powiedział: "Zrobiliśmy bardzo bezpieczny Przystanek Woodstock" - ujawnia Owsiak. Aż czknąłem, bo ja go na oczy nie widziałem. Ani przed, ani w trakcie, ani po festiwalu. Oczywiście policja i straż podlegają wojewodzie, ale w trakcie festiwalu te wszystkie służby współpracowały bezpośrednio z nami. Notabene na tę konferencję nikt nas nie zaprosił. Cóż, takie są dziś maniery ludzi, którzy pełnią różne ważne funkcje. Nie jestem fanem poprzedniego rządu, widziałem mnóstwo niedobrych rzeczy, ale to, co się teraz dzieje, zradykalizowało moje pojęcie o świecie bardzo mocno. Padają pewne komunikaty, których słucham i mówię: "Nie wierzę, nie wierzę, że ja to słyszę”. Że Niemcy brali udział w mordzie w Jedwabnem. No, kurwa mać, historia! Nawet Lech Kaczyński tę historię tak, a nie inaczej nazwał. I jeszcze dzieje się to za sprawą przyszłego szefa IPN i minister edukacji narodowej. To jest typowe dla myślenia z PRL-u. A panie i panowie, którzy aktualnie rządzą, są w PRL-u wychowani jak ja, są przesiąknięci tym myśleniem. Pan prezes Kaczyński tak samo! Cenzurowanie, zmienianie historii. PRL był w tym perfekcyjny! Nikt już nie pamięta, że w encyklopediach fałszowano fakty o Katyniu?
W tej sytuacji nie tylko losy Przystanku Woodstock, ale i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy rysują się niepewnie. Już podczas styczniowego finału poseł Stanisław Pięta groził policjantom zwolnieniem za "zaangażowanie w hecę WOŚP".
Zdaniem Owsiaka właśnie takie apele przyczyniły się do pobicia przez Orkiestrę kolejnego rekordu i osiągnięcia kwoty 72 mln 696 tys. 501 zł. W tym roku jednak TVP, zwykle transmitująca finał, prawdopodobnie odmówi współpracy.
Drugim Programem TVP rządzi gostek, który nazwał mnie publicznie ludzką glistą, więc trudno, żebym miał ochotę cokolwiek robić z takim człowiekiem - komentuje Owsiak. Orkiestra nie jest w tej chwili zależna od TVP. Ćwierć wieku to potężny czas, zbudowaliśmy silną markę. Poradzimy sobie. Można powiedzieć, że przez ostatnie pięć, sześć lat telewizja zarobiła na finale niemałe pieniądze z reklam. Poza tym pokazywaliśmy misję, która jest rolą TVP. A dziś? Nie będzie jej, to nie będzie. Przystanek Woodstock też nie jest zależny od żadnego medium. Nawet jak nikt nie będzie o nas mówił i pisał, i tak będziemy robili swoje. Pewnie gdzieś miejsce znajdziemy. Może to będzie inna telewizja? A może hala koncertowa? Poradzimy sobie. Jak nie będziemy mogli wyjść na ulicę, a może tak być, to będziemy apelować, by ludzie wpłacali pieniądze na konto z domu. A my podłączymy transmisję internetową. Wiesz, chcę ludziom powiedzieć, że jak zgubimy Orkiestrę, to już zgubiliśmy wszystko**.**