Grzegorz Krychowiak i Celia Jaunat są jedną z najbardziej dobranych par w świecie sportu. Łączy ich prawie wszystko: chcą uchodzić za modnych, mają dość kontrowersyjny gust i uwielbiają chodzić na zakupy. Nawet, gdy przechodzą trudniejsze dni i ze sobą zrywają, droga kolacja w luksusowej restauracji zdaje się załatwiać sprawę.
W najnowszym numerze Grazii Krychowiak zdradza kulisy swojego związku. Opowiedział o tym, jak się poznali, gdy wyemigrował do Francji.
Poznaliśmy się, gdy chodziłem jeszcze do szkoły we Francji. Oczywiście Celia bardzo mi się podobała, bo przy pierwszym kontakcie decyduje fizyczność, wygląd. Z jakiegoś powodu podchodzisz do tej, a nie innej kobiety. Potem jednak zaczyna liczyć się wnętrze, inteligencja, sposób patrzenia na świat. Jestem szczęśliwy, że tak dobrze trafiłem. Bo poza tym, że moja dziewczyna jest piękna, jest również inteligentna.
Para postanowiła uwiecznić wygląd modelki i "zdecydowali się" na jej sesję zdjęciową dla CKM-u. Piłkarz zapewnia, że nie jest o Celię zazdrosny.
Nie jestem zazdrosny o to, że ktoś się za nią ogląda, bo nic w tym dziwnego - jest zjawiskowo piękną kobietą, przyciąga wzrok. Oczywiście są pewne granice, których innym przekraczać nie wolno, ale nie miałem jeszcze przypadku, abym musiał reagować czy interweniować.
Krychowiak opowiedział także o innym wspólnym osiągnięciu z Celią. W posiadłości w Sewilli wybudowali garderobę, która ma... 60 metrów kwadratowych!
Zależało nam na tej garderobie, chcieliśmy ją zrobić według własnego pomysłu i udało się. Na świecie jest tyle fajnych wzorów, kolorów, rodzajów ubrań i butów, że aż żal czasem ich nie kupić. W Paryżu zacząłem zwracać uwagę na to, jak się ubieram. Pole do obserwacji miałem duże, bo przecież Francja słynie z mody. Grając w tamtejszym klubie, lubiłem jeździć do Paryża na zakupy. Teraz będę mógł do tego wrócić. Lubię różne marki, różne style, ale największy sentyment mam do marek Balmain, Hermes czy Saint Laurent.