Tamara Arciuch i Bartłomiej Kasprzykowski spodziewają się właśnie drugiego wspólnego dziecka. To będzie zarazem trzecie dziecko Tamary, która oprócz 5-letniego Michała wychowuje także 16-letniego Krzysztofa z poprzedniego małżeństwa. Tym razem aktorska para liczyła na córeczkę. Badanie USG potwierdziło, że ich marzenie się spełni. Wprawdzie dziewczynka ma przyjść na świat dopiero w listopadzie, jednak kolorowe magazyny już wydzwaniają do Tamary z propozycją sesji zdjęciowej z noworodkiem, najlepiej w towarzystwie całej rodziny.
Takie sesje nie są niczym nowym. 7 lat tamu na sesję okładkową w Vivie z dwumiesięczną córką i mężem zgodziła się Natasza Urbańska. Mimo to opinie na temat sprzedawania dzieci na okładki są podzielone. Arciuch i Kasprzykowski należą akurat do zdecydowanych przeciwników. Arciuch już zapowiedziała, że nie będzie promować się kosztem rodziny.
Tamara nie chce rozmieniać się na drobne jak niejedna koleżanka z planu - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma aktorki.
Do aktorskiej pary zgłaszają się także producenci akcesoriów dziecięcych z ofertami reklamowymi. Jak ujawniają specjaliści z branży, może chodzić o kontrakty warte od 200 do 300 tysięcy złotych. W ten sposób po urodzeniu pierwszego dziecka Anna Mucha dorobiła sobie pół miliona na macierzyńskim. Tamara i Bartek są jednak nieugięci.
Tamara dostaje sporo propozycji od producentów ubranek, wózków i odżywek, którzy chętnie widzieliby ją w reklamie. Jej ciąża spowodowała wysyp telefonów z takimi ofertami - ujawnia znajomy pary. O sprzedawaniu dzieci w reklamie nie chcą nawet słyszeć. Chłopcy mają mieć normalne życie. A poza tym dom i rodzina nie są na sprzedaż.