Joanna Racewicz dołączyła właśnie do ekipy Pytania na śniadanie. Nowi szefowie TVP długo zastanawiali się, co z nią zrobić.
Zwolnienie Joanny Racewicz wiosną tego roku z prowadzenia telewizyjnej Panoramy było szokiem zarówno dla widzów jak i pracowników. Wydawało się, że mało kto pasuje nowej linii programowej "mediów narodowych" lepiej niż samotna matka, wdowa smoleńska po oficerze BOR-u Pawle Janeczku, który zginął, chroniąc prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas podróży do Smoleńska.
Racewicz jednak bez protestów pogodziła się ze zwolnieniem, zwłaszcza że obiecano jej, że nie zostanie bez środków do życia. Miała wprawdzie udać się na zsyłkę do TVP Polonia, ale przynajmniej zachowałaby ciągłość zatrudnienia.
Jednak nigdy tam nie dotarła. Latem pojawiły się pogłoski, jakoby zaproponowano jej prowadzenie Pytania na śniadanie. Jednak tu też sprawy się skomplikowały. Jak sugerował tygodnik Świat i Ludzie, może to oznaczać, że ktoś wysoko postawiony nie przepada za Racewicz. W końcu jednak jej nazwisko znalazło się w grafiku. Pierwszy program poprowadziła z Tomaszem Kammelem.
Taka sytuacja nie jest jednak komfortowa dla pozostałych prezenterek, bo zrobiło ich się teraz za dużo.
Jak na razie jest taka sytuacja, że jest pięć kobiet i czterech mężczyzn - potwierdza prezenter śniadaniówki Michał Olszański. Dziewczyny mogą być zestresowane, bo jest to sytuacja niekomfortowa. Joanna zadebiutowała w środę z Tomkiem, ze mną jest w piątek.
Podobno najbardziej zagrożone zwolnieniem są Monika Zamachowska i Marzena Rogalska. Obie dały już dowód lojalności wobec nowych szefów. Monika ogłosiła niedawno, że to jest jej telewizja i nie zamierza odchodzić, zaś Marzena pozwoliła wbić sobie gwóźdź w rękę.