O Rafale Betlejewskim zrobiło się głośno dwa dni temu, kiedy pochwalił się w mediach swoją "prowokacją dziennikarską". Dziennikarz TTV (stacji należącej do TVN-u) zorganizował eksperyment, w którym chciał sprawdzić, jak wiele są w stanie znieść zdesperowani ludzie poszukujący pracy. Chodziło oczywiście o podniesienie oglądalności stacji. W tym celu pokazano bezrobotnych, którzy godzili się na upadlające ich warunki zatrudnienia, żeby dostać pracę. Opatrzył to komentarzem jeszcze bardziej poniżającym swoje ofiary. Zobaczcie: Dziennikarz TTV poniżył zdesperowanych ludzi! Udawał, że da im pracę...
Dziennikarze, socjolodzy, a nawet koledzy z Fundacji Dziennikarskiej Medium Publiczne już odcięli się od Betlejewskiego. Jego działanie nazwali przekroczeniem wszelkich norm etyki dziennikarskiej. Wielu z nich na znak protestu odeszło z fundacji. Zobacz: Koledzy Betlejewskiego odcinają się od poniżania bezrobotnych: "POTĘPIAMY TO! ZOSTAŁA ZŁAMANA ETYKA DZIENNIKARSKA"
Okazuje się, że to nie pierwszy raz, kiedy Betlejewski znalazł się w ogniu krytyki. Cztery lata temu środowisko dziennikarskie również skrytykowało publicystę za… żarty na antenie ze zgwałconych kobiet. Właśnie tak Betlejewski rozpoczął swoją przygodę z TOK FM. Jako gość Cezarego Łasiczki robił przegląd prasy, kiedy przypomniała mu się "zabawna" historia.
Na Pradze - uważaj - złapano gwałciciela. Nazwano go "gwałcicielem windziarzem", bo on specjalizował się w takim rodzaju gwałtu, że czyhał na kobiety w blokach jedenastopiętrowych. No więc on się zaczajał na takie kobiety, jak widział, że taka kobieta wsiada i jedzie, to rozszczelniał drzwi, w taki sposób, że winda zatrzymywała się między piętrami. Ta kobieta biedna dzwoniła na ten alarm, coś, te drzwi się nie dają otworzyć, ona uwięziona w tej kabinie. I on wyświetlał się jako ta osoba, która może jej pomóc. Mówił: niech się pani nic nie martwi, ja pani pomogę, nie ma sprawy.
Ona jest na wysokości twojej twarzy niejako. Więc wychodzi, prawda… (tu Betlejewski chrząkał), próbuje wycisnąć niejako tę dolną część ciała (tu słychać śmiech)... przez szczelinę (śmiech)... i to jest na wysokości twojej twarzy, więc ja rozumiem, że w tym czasie możesz się wtulić na przykład (śmiech) w te bułeczki, prawda?
Zastanawiał się również, a właściwie martwił, jak wiele przyjemności dostarczał sobie w ten sposób gwałciciel. Po fali krytyki, z jaką spotkały się jego niesmaczne i poniżające kobiety żarty - stwierdził, że wciąż go to bawi.
Zdaje się, że on nie gwałcił tak po katolicku. Ostatnio oglądałem film który tłumaczy, że katolicki stosunek kończy się wprowadzeniem penisa do pochwy i wytryskiem w środku. To nie był gwałciciel, który kneblował, używał narzędzi, to były tylko takie macanki. Sytuacja rozbawiła mnie, bo to wyjątkowy przykład wykorzystywania kobiety. Nie w jakiś dramatyczny sposób, ale takie wymyślenie wytrychu, żeby kogoś pomacać. Wciąż myślę, że to było zabawne, ale przepraszam - tłumaczył Natemat.
Czy tacy ludzie powinni pracować w mediach? Tok FM, TVN i TTV nie maja nic przeciwko temu. Polecamy posłuchać całej audycji.