Od kliku tygodni w mediach znów głośno jest o ekshumacjach ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. Rodziny zmarłych podzieliły się na zwolenników i przeciwników dalszego śledztwa. Zdecydowanymi przeciwnikami ekshumacji są między innymi bliscy Jolanty Szymanek-Deresz oraz Stanisława Komorowskiego. Przypomnijmy: Syn Stanisława Komorowskiego: "Nie godzę się na ekshumację szczątków mojego taty!"
Katastrofa w Smoleńsku powraca też za sprawą Beaty Gosiewskiej, wdowy po Przemysławie Gosiewskim, która, jak wynika z informacji portalu Oko Press, postanowiła walczyć o kolejne odszkodowanie od Ministerstwa Oborny Narodowej. Kobieta domaga się aż... 5 milionów złotych.
Zdaniem Gosiewskiej, rząd powinien wypłacić jej i jej dzieciom z kieszeni podatników po 1,25 miliona złotych zadośćuczynienia oraz po 400 tysięcy złotych rekompensaty. Wdowa po polityku domaga się też wyrównania renty dla dzieci w wysokości 72 tysięcy złotych oraz 2 tysięcy złotych miesięcznie.
Jej zdaniem, katastrofa smoleńska przekreśliła karierę polityczną męża, który zostałby posłem do Parlamentu Europejskiego, więc jego pensja jeszcze by wzrosła. W 2010 roku Gosiewski zarabiał 14 tysięcy złotych miesięcznie. Chce więc, żeby podatnicy utrzymywali ją w luksusie do końca życia.
"W momencie katastrofy znajdował się u szczytu kariery politycznej, w każdych kolejnych wyborach uzyskiwał coraz wyższe poparcie", a w najbliższych planach miał kandydowanie do Parlamentu Europejskiego "co wiązałoby się z olbrzymim awansem finansowym - jego uposażenie wzrosłoby dwukrotnie" - Oko Press przytacza argumentację Gosiewskiej.
Kobieta wyjaśnia, że mieszka z dwójką dzieci w mieszkaniu teściowej i nie stać jej na wynajem czy kupno własnego lokum. W 2010 roku rozważali z mężem wzięcie kredytu na budowę domu, ale te plany pokrzyżowała katastrofa. Dodatkowo córka Gosiewskich jest dyslektykiem i potrzebuje specjalnych zajęć oraz renty.
Sama Beata Gosiewska od lat robi karierę w polityce. Aktualnie jest posłanką Parlamentu Europejskiego. W 2010 roku otrzymała zadośćuczynienie w wysokości 750 tysięcy złotych, zapomogę od rządu (40 tysięcy) i pieniądze z Kancelarii Sejmu (100 tysięcy). Dzieci Gosiewskich dostały: rentę od ówczesnego premiera Donalda Tuska (po 2 tys. zł), rentę od ZUS (jak pisze Oko Press, "początkowo ponad 2,5 tys. zł miesięcznie na osobę") oraz stypendium od Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych (2,5 tysięcy złotych miesięcznie).