Przez wiele miesięcy Mariah Carey chwaliła się swoją kwitnącą karierą oraz związkiem z miliarderem Jamesem Packerem. Dzięki dochodowemu kontraktowi i fortunie narzeczonego prowadziła luksusowe życie i zmieniła styl na seksowny i wyzywający.
Choć miało być jak w raju, fanów gwiazdy zaskoczyła wiadomość, że Packer rzucił partnerkę. Ponoć miał dość jej rozrzutności i nie chciał podzielić losu Kardashianek występując w jej reality show.
Choć para nie zdążyła wziąć ślubu, ich rozstanie jednak będzie namiastką wielkich rozwodów Pittów i Deppów. Zachodnie media donoszą, że Carey żąda od swojego byłego partnera... 50 milionów dolarów odszkodowania za koszty oraz straty, jakie poniosła. Ponieważ nie mieli wspólnego majątku, będzie miała problemy, żeby wejść z żądaniami na drogę sądową.
Znajomi Carey twierdzą, że ma kilka powodów, żeby żądać od byłego partnera pieniędzy. Przede wszystkim to przez niego porzuciła Nowy Jork i przeniosła się do Los Angeles, żeby on mógł mieszkać blisko swoich dzieci. Musiała przez to zaczynać życie od początku i zerwała dochodowe zlecenia.
Znajomi twierdzą też, że James był "psychicznie niestabilny" i "wybuchowy". Podobno podczas ich wspólnego rejsu jachtem w Grecji zachował się okropnie wobec asystentki Mariah, kazał jej się pakować i wynosić. Carey ponoć była tak wstrząśnięta, że odwołała część trasy koncertowej w Południowej Ameryce. Osoby z otoczenia pary twierdzą też, że Packer złożył piosenkarce "pewne zobowiązania finansowe".
Sam Packer konsekwentnie nie komentuje ani sprawy z jachtu w Grecji ani roszczeń Carey. Ta nie zająknęła się, że przyczyną może być tak naprawdę mniejsze zainteresowanie jej reality show, które miało pobić popularnością program Kardashianek.