Kampania prezydencka w Stanach Zjednoczonych powoli dobiega końca. Za nieco ponad tydzień Amerykanie wybiorą nowego przywódcę swojego kraju - Hillary Clinton lub Donalda Trumpa. Na ostatniej prostej Trump ma jednak sporo problemów. Okazuje się, że etykietę napastliwego kobieciarza, którą miliarder nosi od dawna, potwierdza coraz więcej kobiet. I choć pojawiły się głosy, że to celowe działanie sztabu wyborczego Clinton, a część z oskarżających Trumpa o molestowanie kobiet została przekupiona, głos w sprawie zaczęły zabierać też gwiazdy. Swoją historię opowiedziała między innymi Salma Hayek.
Przeciwniczką Trumpa jest także Amber Rose. Celebrytka, która znana jest z bezpośredniego mówienia o relacjach damsko-męskich, podkreśliła w wywiadzie, że często zdarzało się, że "znani ludzie dotykali ją w niewłaściwy sposób". Staje też w obronie kobiet oskarżających miliardera o molestowanie i seksizm. Według niej, niewiele mogły do tej pory zrobić, by przedstawić światu swoją historię:
Chciałabym, żeby miał przez to problemy. Nie potrafię zliczyć, ile razy ktoś znany dotykał mnie w niewłaściwy sposób. Wyobraźmy sobie to: Donald Trump mnie dotyka. Ja jestem zwykłą dziewczyną. Dzwonię na policję? Piszę o tym na Twitterze? Jak mam powiedzieć o tym ludziom i sprawić, żeby mi uwierzyli? To przytrafia się tak wielu kobietom – powiedziała.
Przypomnijmy, że do głosowania na Hillary Clinton namawia też Madonna, która złożyła wyborcom osobliwą obietnicę: