Trwa ładowanie...
Przejdź na
Izydor
|

Joanna Przetakiewicz tłumaczy się z "afery metkowej" w La Mania: "No faktycznie, słabo. BŁĄD KOMUNIKACYJNY, a nie zły zamiar"

431
Podziel się:

Bizneswoman twierdzi, że ostatnie ataki na jej biznes to "bardzo wyrachowany sposób na niszczenie marki budowanej od 10 lat". Też tak myślicie?

Joanna Przetakiewicz tłumaczy się z "afery metkowej" w La Mania: "No faktycznie, słabo. BŁĄD KOMUNIKACYJNY, a nie zły zamiar"
Joanna Przetakiewicz odpowiada na krytykę (Instagram @joannaprzetakiewicz, ONS)

Joanna Przetakiewicz ostatnio na własnej skórze doświadczyła, jak wpakować się w poważny kryzys wizerunkowy. Wszystko zaczęło się od wpisu jednego z blogerów, który zwrócił uwagę, że wśród promowanych przez należącą do Przetakiewicz La Manię na 100-procentowo polskie produktów znalazły się czapki szyte w... Bangladeszu.

Oliwy do ognia dodały kolejne publikacje, skupiające się na dodatkach do wnętrz sprzedawanych w internetowym sklepie La Mania Home. I w jego asortymencie znalazły się produkty, które wzbudziły podejrzenia internautów.

Sytuacji nie pomógł fakt, że tłumaczenia współpracowników Joanny Przetakiewicz były dość mętne, a na stronie jej sklepu pod osłoną nocy zmieniono opis działalności, by lepiej wpasował się w oficjalne stanowisko firmy.

Po kilku dniach milczenia, Przetakiewicz postanowiła samemu odnieść się do sprawy. Przedsiębiorcza gwiazda udzieliła obszernego wywiadu magazynowi Business Insider Polska, w którym w dość buńczucznym tonie tłumaczy, jak doszło do "pomyłki".

Prawdą jest jednak, że taka informacja mogła być niezrozumiała dla klientów - 100 proc. produkcji w Polsce, a ktoś kupuje czapkę z Bangladeszu. Zabrakło więc stwierdzenia, że chodzi o 100 proc. ubrań, czyli 95 proc. całej oferty naszej firmy - wyjaśnia "aferę czapkową" w rozmowie z dziennikarzem magazynu Joanna. Tylko czy to ma zburzyć całą wiarygodność i historię firmy, budowaną od 10 lat? (...) Wiele marek luksusowych szyje i ma własne fabryki w krajach azjatyckich. Potem te produkty transportowane są do Włoch czy do Francji, gdzie na danym terytorium odbywa się np. 20-25 proc. wykończenia produktu.

Przetakiewicz uważa też, że za atakiem na jej markę stoją internetowi hejterzy i tajemniczy ludzie, którym zależało na tym, by jej zaszkodzić, a nie osoby, mające "jakiekolwiek pojęcie" o rynku dóbr luksusowych:

Uważam, że doszło do ataku na naszą firmę. Nie ma to nic wspólnego z troską o klienta czy polskich producentów. Rozprzestrzeniane informacje o nas były nierzetelne. Przed tym atakiem nie próbowano uzyskać od nas informacji źródłowej. Obrzucono nas błotem. Nie zgadzam się z takim sposobem działania, w którym dużo jest zwykłego hejtu internetowego. Warto też zadać sobie pytanie komu zależało na tym, by szczuć na naszą markę i obrzydzać ją klientom.

Mogliśmy napisać, że 100 proc. produkcji ubrań pochodzi z Polski, co stanowi 95 proc. naszej całej sprzedaży. To się zgadza. Teraz jest na nas atak. Fakty są jednak takie, że do głowy nikomu nie przyszło, że ktoś może poczuć się wprowadzony w błąd. Przyzna pan, że sprawa jest mocno dęta - grzmi Przetakiewicz.

Joanna zarzuciła też blogerom, którzy jako pierwsi pisali o sprawie, "rażącą nierzetelność" i powielanie nieprawdziwych informacji na temat jej firmy:

Mnie najbardziej zabolała opinia, że okradamy klientów, proponując ten sam towar, który oferuje huta Julia, za podwójną cenę w stosunku do tej na ich stronie. Chwilę później usłyszałam, że już mamy trzy razy wyższą cenę. Zaczęły się mnożyć i powielać kolejne kłamstwa połączone często z wulgarnym hejtem internetowym. To był dla mnie, szczerze mówiąc, szok. Gdyby to zrobił ktoś bez doświadczenia, rozeznania, wiedzy podstawowej, to mogłabym to zrozumieć. (...) Jest to dla mnie delikatnie mówiąc niezrozumiałe. Choć bardziej trafne byłoby określenie "rażąco nierzetelne".

Zobacz także: Joanna Przetakiewicz zajęła się aranżacją wnętrz! "Sprzedajemy zapałki za 19 złotych"

Przetakiewicz twierdzi również, że sugerowanie, by przy każdym projekcie dostępnym na jej stronie podawano nazwisko jego autora, jest sprzeczna z zasadami panującymi na rynku designu:

To kolejna manipulacja i wmawianie ludziom czegoś, czego nie ma. Nikt nie podaje, że portfel, apaszkę czy buty zaprojektował dany pracownik z imienia i nazwiska. W światowych markach procesem projektowania zajmuje się ogromny zespół.

Ostatecznie była partnerka Jana Kulczyka zapewniła jednak, że na stronach jej marek pojawią się jasne i konkretne opisy:

Będziemy dbać o to, by każdy opis produktu był klarowny, pomimo tego, że inne platformy wcale tak nie robią i nie muszą tego robić - obiecuje łaskawie Joanna.

Przetakiewicz utrzymuje też, że cała afera to element szerszej akcji mającej na celu skompromitowanie jej firmy. Na szczęście może liczyć na wsparcie klientek i kontrahentów, których nie zamierza jednak przepraszać:

Nigdy nie przyszło nam do głowy, że ktoś może poczuć się potraktowany nie fair. Jeśli popełniliśmy błędy to np. dlatego, że klientka dostała informację o produkcji w pełni w Polsce razem z czapką z Bangladeszu. No faktycznie, słabo. Po prostu nieprecyzyjnie. Błąd komunikacyjny, a nie zły zamiar.

Przekonują Was jej tłumaczenia?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(431)
Asia
4 lata temu
Tłumaczenie się, że inne firmy też produkują w Azji jest kuriozalne, skoro klienta dostaje informacje, że 100% produkcji pochodzi z Polski. To nie żaden błąd komunikacyjny, tylko jawne oszustwo!
;kjgf
4 lata temu
Słabo i to jak! teraz kupić lamanie i veclaim to bedzie mega obciach:)
Lalal
4 lata temu
Super Joasia. Udowadniasz ze cały luksus tych produktów to nazwisko właściciela firmy. Bo całą reszta to produkcja po kosztach jak ubrania z Auchan
Ftg
4 lata temu
Mało wiarygodna kobieta
Gość
4 lata temu
Aśka wez odpusc tłumaczenia i wstydu oszczędź
Najnowsze komentarze (431)
Inka
4 lata temu
Żenada po prostu. Teraz wiadomo czemu tak łagodnie wypowiedziała się o oszustwie Jess Mercedes... Sama robi podobnie. Kurcze, aż do tego momentu podziwiałam ją, szanowałam za osiągnięcia, a tu kolejna medialna ściema dla pieniędzy.
Kasia
4 lata temu
Jeszcze są fanki NowaEraKobiet ? Jeszcze przykładacie rękę do jej szemranych interesów.
Eva
4 lata temu
Żaden błąd komunikacyjny, zwykłe cwaniactwo, i oszustwo. Do tego zero pokory, i kompletne lekceważenie klientów.
Brak słów
4 lata temu
Taki to jest finał beztalencia zawdzięczającego swoją popularność przez znanego i bogatego wcześniej męża.
Yaris
4 lata temu
PR Kryzysowy w najlepszym wydaniu
ssteg
4 lata temu
chciwosc i manipulacja, jasne jest ze intencjonalnie wprowadzali w blad wiec po co jeszcze klamstwa ze to klienci zle zrozumieli, lipa
wowo
4 lata temu
LaSciema wielka Sciema....
Głos
4 lata temu
Jak to rinke fajny chłop wytrzymuje
Głos
4 lata temu
Jak stracić milionera
XiXi
4 lata temu
Bardzo lichutkie te ciuszki, wielkie krawiectwo z pewnością to nie jest. Dodatki - jakie dodatki? Dlaczego taki ma być luksus?
nina
4 lata temu
jezeli 95% produktow pochodzi z Polski to po co te 5% szyc gdzies w Bangladeszu,dziwne to jakies?
Zezik
4 lata temu
Szczerze mówiąc, to czekam na kolejne występy tej pani. Może kąpiel w wannie pełnej piany albo kolejna fura od R. R. Może tym razem wspólnie połowią rybki? Go Joanna, go, go, go, go.
Simon
4 lata temu
Dlaczego a propos afery metkowej nie napiszecie o dalszym ciągu sprawy z krętactwami Przetakiewicz? W swoim wyjaśnieniu tlumaczyła chodziło o 100% ubrań szytych w Polsce a czapki z Bangladeszu to akcesoria których nie wliczała w te 100% a potem wyskoczyły zdjęcia metek sweterków La Manii, jeden Made in Peru, drugi Made in China, czyli są dowodem na to że znów kłamała (tak jak z Wielkanocą). Sama Przetakiewicz zamiast przeprosić, po prostu przeprosić, wybrała się na rajd po gazetach takich jak Viva! i Business Insider, gdzie uczepiwszy jednej pomyłki Pana Bartka Fetysza dotyczącej przebitki cenowej kieliszków z huty Julia, próbuje ciągle zaklinać rzeczywistość że to hejt i oszczerstwa i że "boli ją taka jakość dziennikarstwa". Pan Bartek Fetysz natomiast otwarcie przyznał się do pomyłki w cenach i przeprosił, co szczerze mówiąc jest w tej sytuacji dużym plusem - przynajmniej wiemy że gdy dziennikarz znajdzie się w błędzie to się do niego przyzna i sprostuje a nie będzie szedł w zaparte że to on ma rację a inni się uwzięli, tak jak to teraz czyni Przetakiewicz. Pani Joanno: to ile w końcu ubrań La Mania jest szytych w Polsce? Jeśli szyje Pani cokolwiek w kraju to niech Pani pokaże szwalnie i proces produkcji. Czy to prośba o zbyt wiele? Czy może nie ma Pani co pokazywać? Jeśli La Mania aspiruje do bycia polską marką luksusową to oczekuje się od niej spełniania wyższych standardów zarówno jakościowych, PRowo- komunikacyjnych, dotyczących obsługi klienta, itp. To odróżnia prawdziwy luksus od zwyczajnej drożyzny.
gosc
4 lata temu
Na AliExpress zaczęły się przeceny a Przetakiewicz pewnie zaopatrzy się w nowe 'luksusowe' towary
...
Następna strona