24 listopada minęło 30 lat od śmierci Freddiego Mercury'ego. Z tej okazji TVP pokazała w sobotę film "Bohemian Rapsody" z 2019 traktujący o życiu genialnego wokalisty. Po emisji w studio TVP odbyła się specjalna debata poprowadzona przez Michała Rachonia. Gospodarz zaprosił do "wymiany" poglądów Piotra Bernatowicz, Jędrzeja Kodymowskiego, Piotra Lisiewicza i Mikołaja Mirowskiego.
Wkrótce okazało się, że pogadanka miała na celu próbę udowodnienia, że lider zespołu Queen jest wzorem do naśladowania dla środowiska LGBT, ponieważ "nie afiszował się" ze swym homoseksualizmem. Mało tego - goście Michała Rachonia próbowali nagiąć fakty do swych założeń, mówiąc, że muzyk tak naprawdę kochał w swoim życiu kobietę, z którą "chciał założyć rodzinę, co byłoby definicją szczęśliwego domu". Faktycznie Mary Austin nie była nigdy żoną Mercury'ego, a jedynie jego bliską przyjaciółką i powierniczką.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że rozmowa w studio TVP miała stanowić próbę usankcjonowania emisji filmu o Freddiem, którego fabuła uwzględniła na przykład pocałunek z mężczyzną. Michał Rachoń i jego rozmówcy za wszelką cenę starali się przekonać odbiorców, że wokalista, w przeciwieństwie do dzisiejszych homoseksualistów, nie chwalił się swoją orientacją, a nawet się z nią ukrywał, co - w ich opinii - było rzeczą arcysłuszną.
On się z tym nie obnosił. To była przez długi czas ukrywana sprawa. On się po prostu z tym nie afiszował, bo w gruncie rzeczy zespół muzyczny jest po to, żeby prezentować muzykę, emocje, sprzedawać klimat, a wykorzystanie tego do innych celów promocyjnych lub politycznych jest nie na miejscu - mówił Kodymowski.
W "debacie" zabrakło jednak informacji o tym, że w Wielkiej Brytanii do końca lat 60. za kontakty homoseksualne groziła... kara śmierci, a do dnia śmierci Mercury'ego nie wolno było publicznie manifestować swej orientacji. Gdyby Freddie zdecydował się oficjalnie wystąpić jako homoseksualista, trafiłby do więzienia.
Goście TVP dowodzili ponadto, że homoseksualizm artysty przyczynił się do dramatów w jego życiu. Insynuowali, że marzeniem muzyka było założenie rodziny z Mary Austin.
Związek emocjonalny z Mary i uczucie pozostały do końca, pomimo wszystkich ambrozji (właściwe słowo: animozji - przyp.red), które na niego spłynęły, większość spadku praw autorskich zapisał właśnie Mary, to ona była jedyną jego prawdziwą miłością - przekonywał jeden z rozmówców Michała Rachonia.
Finalnie Mercury został przeciwstawiony środowisku LGBT.
Od Freddiego biła wrażliwość, której teraz brakuje obecnym środowiskom LGBT - teraz jest odwrotnie, mają burzyć naszą kulturę. Kiedy słyszę, że Słowacki mógł być homoseksualistą, Konopnicka lesbijką, a Pułaski kobietą, to są rzeczy z kompletnie innej wrażliwości - podsumował Piotr Lisiewicz.
"Debatę" w studio TVP skomentował na Twitterze Krzysztof Luft z rady programowej TVP.
W TVP1 po znakomitym filmie "Bohemian Rhapsody" o Freddim Mercury'm pogadanka dla widzów, żeby przypadkiem nie pomyśleli, że TVP pochwala LGBT. Jest pochwała Freddiego za to, że "nie afiszował się, a nawet ukrywał" swój homoseksualizm, w przeciwieństwie do dzisiejszych LGBT. Okazuje się, że tak naprawdę to FM właściwie nie był gejem - został nim dopiero, jak zdemoralizował go sukces i stał się milionerem, ale prawdziwą miłością jego życia zawsze była Mary. Za to dzisiejsze środowiska LGBT robią z niego geja, żeby wykorzystywać go do swojej ideologii - napisał.
Myślicie, że TVP osiągnęło już szczyty manipulacji i hipokryzji?
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!